Wiadomo, reklama jest
dźwignią handlu, ale i też dobrą, nawet bardzo dobrą, kasą! Nie
tylko polskie gwiazdy wiedzą, gdzie łapać szmal. Pół biedy jeśli
jak Marek Kondrat reklamuje się bank, gorzej jednak z „Biedronką
„ Daniela Olbrychskiego czy „Geriavitem” macho Lindy. A były
też „gwiazdy” polecające pasztety z puszki i gotowe dania do
podgrzania (Katarzyna Skrzynecka) czy elektroniczne papierosy (Olaf
Lubaszenko), nie wspominając o słynnych „Morlinach"
Katarzyny Dowbor.
Miałkość scenariusz
walczy w nich o lepsze z porażającą grą aktorską! Nóż się w
kieszeni otwiera, widząc takie dokonania!
Zachodnie gwiazdy, nawet
te z górnej półki, też nie zasypują gruszek w popiele. Skrzętnie
wykorzystują nadarzające się okazje, by uszczknąć nieco szmalu.
Sylwek Stallone polecał
kiedyś pudding dla bywalców siłowni. Pewnie „dobrze robi na
rzeźbę".
Inny macho, Steven Seagal,
reklamuje napój energetyzujący Lightning Bolt. Ponoć zawiera
„niezbadane moce natury", płynące z zawartych w nim
tybetańskich jagód goi i azjatyckich grzybów z rodzaju Cordyceps.
Jessica Simpson, gwiazda
muzyki country, poleca doczepiane włosy.
W tym kontekście nie
dziwi, że Paris Hilton sprzedaje wszystko jak leci - od sztucznych
włosów do sukienek dla psów. Reklamuje także linię elementów do
przyozdabiania albumów rodzinnych, co ponoć jest pasją Amerykanów.
Osobną działkę
stanowią produkty będące „autorką” propozycją gwiazd. Tutaj
lista jest tak długa, że tylko kilka przykładów. Danny DeVito
wypuścił własną linię limoncello - włoskiego likieru o smaku
cytrynowym, Carlos Santana uruchomił produkcję butów dla kobiet,
Bill Wyman (Rolling Stones) wypuścił sygnowaną przez siebie linię
wykrywaczy metalu, Sofia Coppola produkuje musujące wino w puszce, a
Marilyn Manson halucynogenny trunek, wytwarzany w Szwajcarii.
Swoją drogą, czy im się
dziwić? Każdy orze, jak może! Rynek dyktuje prawa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz