kontakt

środa, 19 lutego 2014

ADHD czy nieznośny bachor?

              Gdyby rodziców spytać o powody niepowodzeń szkolnych ich pociech, zdecydowana większość zwali winę na nauczycieli lub przyczyny „obiektywne”. Dochodzi do tego, że nie ma już dzieci leniwych i olewających naukę wraz z pedagogami, są tylko dzieci chore. Nie umie pisać ani czytać? Pisze jak kura pazurem? Nie zna gramatyki, ani ortografii? Na pewno jakaś odmiana dyslekcji! Nie potrafi wykonać prostych działań matematycznych? Dyskalkulia! Nie zna żadnych dat, ani faktów historycznych? Pewnie jakieś zaburzenie pamięci! 
              W ostatnich latach furorę zrobił zespół ADHD, czyli nadpobudliwość ruchowa, połączona z nieuwagą. „Chore” dziecko robi co chce, nie usiedzi w ławce, łazi po klasie, na zwróconą uwagę reaguje złością, a czasem wyraźną agresją. Coś na zasadzie – czego się czepiasz głupi belfrze?! Jestem chory, mnie wszystko wolno! 
              Szkopuł w tym, że odkrywca i badacz tego „schorzenia” przez 40 lat, amerykański psychiatra Leon Eisenberg (1922 – 2009), siedem miesięcy przed śmiercią przyznał, że...ADHD jest fikcją!
Gwoli sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że od początku badań nad ADHD, co bardziej „trzeźwi” psychiatrzy uważali, że nadpobudliwość w pewnym jest związana z cyklem rozwojowym dzieci, ale było to wołanie puszczy! Co ciekawe, nie ma żadncyh testów, ani obiektywnych narzędzi, które ADHD potwierdzają.
              Kuriozalny jest fakt, że obłowiły się na tym koncerny farmakologiczne. Jeśli dziecko uznane zostało za chore, kierowano je na psychoterapię czy farmakoterapię. Proponowano m.in. leki działające stymulująco na mózg, a te preparaty mają długą listę działań niepożądanych. Mogą powodować m.in. depresję, chwiejność nastrojów, niewyraźne widzenie, czy nawet wywoływać myśli samobójcze. Czyli z deszczu pod rynnę!



                „Fachowcy” od ADHD tak łatwo się nie poddadzą! W 2006 r. na konferencji prasowej specjaliści z Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, stwierdzili, że przypadłość ta w Polsce dotyka od 2,5 do 16 procent dzieci w wieku szkolnym. Zaiste, imponują dokładność badań!
               Drodzy rodzice! Nie wszystko stracone! Jak najszybciej krępujcie dziecko (samo nie pójdzie – ADHD!) i w te pędy do szkolnego pedagoga, psychologa czy psychiatry! Skończą się wszelkie kłopoty szkolne, bo wasze dziecko jest po prostu chore! Orzeczenie macie jak w banku!


1 komentarz:

  1. Nie byłabym taka - cyniczna! Pęd życia, jaki teraz " obowiązuje ", najnormalniej w świecie, udziela się dzieciakom. Wszystko od rana - szybko, byle jak. A wieczorem telewizja lub komputer, w którym agresja jest normą. Nie tłumaczę dzieci, które są najzwyczajniej - niegrzeczne, ale czyja to wina? - DOROSŁYCH!!!

    OdpowiedzUsuń