Organizuje je taoistyczna świątynia
Sanhsia Tzushih, a polega najprościej mówiąc, na rytualnym uboju
tucznika. Świnie są na siłę dokarmiane, karmę wtłacza się im
do pyska, trzymane są w małych kojcach, by nie energii na ruch.
Osiągają wagę dziesięć razy większą niż hodowane normalnie.
W tym roku rekordowy tucznik osiągnął wagę 936 kg.
Rolnik, który wyhoduje najcięższą
świnię i wygra konkurs, załapie się na niezłą kasę – uwaga!
– wypłacaną w czystym złocie.
W finale waży się dziesięć świń,
potem dostępują zaszczytu publicznego podcięcia gardła, co ma
zapewnić przychylność bogów przez cały rok.
„Święto świni” obchodzone na
początku nowego roku, ma wielopokoleniową tradycję, ale ostatnio
spotyka się z publiczną krytyką ze strony rzeczników praw
zwierząt. Wzywają do zaprzestania tych barbarzyńskich praktyk, ale
jak na razie bez skutku. Niby jest obietnica zniesienia konkursu do
2017 r. , ale to palcem na wodzie pisane „obiecanki-cacanki”.
Biedna świnia! - horror dla niej, przede wszystkim za życia, bo żarcie na siłę, jest mało przyjemne.
OdpowiedzUsuń