Czasy się zmieniają, obyczaje
również. Ongiś noc poślubna była celebrowanym przeżyciem.
Oblubienica ubrana w koszulę pod szyję, z dziurką „do robienia
dzieci”. Pan młody w stroju eleganckim, ale swobodnym, zagajał:
- Nie gwoli swawoli, ale gwoli rodu
ludzkiego pomnożenia,
daj mi waćpanna swego przyzwolenia!
- W imię ojca i syna, niech waćpan
zaczyna! - słyszał zachętę.
Dzisiaj nocy poślubnej jako takiej nie
ma, bo „towar” został wypróbowany na wszystkie strony.
Oblubienica bardziej lub mniej „na luzie”, nago lub czasem dla
„specjalnego efektu” przebrana np. za hurysę, czeka na
„ślubnego”, który po głośnym oddaniu kilku piw, zjawia się
w „łożnicy”.
- Na chuj te poduszki? - pyta
zdziwiony.
- Ja was tam wiem? Jeden lubi z
poduszkami, inny nie! - odpowiada panna młoda.
Wyznanie miłości też było inne.
- Powiedz mi jak mnie kochasz.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham cię w słońcu. I przy blasku
świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie, i na
koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w
klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez
wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I
boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i
nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham cię jak wesoły ogień.
Blisko przy twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
„Rozmowa liryczna” Konstanty
Ildefons Gałczyński
Dzisiaj wygląda nieco inaczej...
Fajna dupa jesteś z ryja! Kocham cię
w chuj!
Jak myślicie, które słowa trafiają
bardziej do przekonania przeciętnej, mlodej kobiecie? Kto ma więcej
szans, by dorwać się do majtek ukochanej? Poeta czy dresiarz? Ja
złudzeń nie mam!
Nie miejcie do nich pretensji, poeci!
To biologia! Więcej szans na przetrwanie ma gościu z bejsbolem, niż
wierszokleta. Natura jest bezwzględna!