kontakt

czwartek, 12 września 2013

Granice okrucieństwa w sztuce – choroba czy wizjonerstwo?

            Ponoć artyście „wolno więcej”, ale czy wszystko? Niespętana niczym wyobraźnia twórcy, hasa czasem po rejonach, które budzą wątpliwości. 
 
           Maria Rubinke jest duńską rzeźbiarką i mieszka w Kopenhadze. Tworzy makabryczne, porcelanowe figurki dzieci, przerażające w swej wymowie. 








             Nawiązuje do surrealizmu, zbitka słodkich maluchów i sadyzmu, łamie tabu przedstawiania emocji. Dzieci są bierne, jakby żyły w innym świecie, okrutnym do granic pojmowania, ale jednocześnie ich. A może to jest nasz świat, tylko nie chcemy się do tego przyznać?


            Swoimi pracami Maria Rubinke wzbudziła kontrowersje na całym świecie. Zarzuca się jej, że jej „krwawe rzeźby” są wynikiem niezdrowej fascynacji okrucieństwem i sadyzmem, nawet chorobą. 


























 
             Okrucieństwo od dawien dawna budziło sprzeciw, ale wielokrotnie w historii sztuki było kamieniem milowym w pojmowaniu celu, zadań i sposobów obrazowania emocji. Wystarczy wspomnieć Petera Paula Rubensa i jego „Rzeź niewiniątek" (1621 r.) lub Fransisco Goyę - „Saturn pożerający swoje dzieci" (1812 – 1823).





















 

               Sztuka nie ma granic, ale czy to jest sztuka, czy epatowanie okrucieństwem?

3 komentarze:

  1. Ludzie jej nie tolerują, a raczej jej prac, bo są "inne". Ludzi to przeraża. Ale Maria Rubinke jest moją ukochana artystką. Każdy ma inny gust i styl. I to na pewno nie choroba psychiczna. Ludzie od zawsze boją się inności. Ale ja jestem otwarta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że prace tego typu są wynikiem czasów w których żyjemy. Dziwne jest to, że artystkę posadza się o chorą fascynację, epatowanie okrucieństwem. Nikt chyba nie dostrzegł, że w pracach jest drugie dno, czyli obraz dziecka które doświadczyło okrucienstwa i zachowuje się tak, jak samo zostało potraktowane.

    OdpowiedzUsuń