Turyści
są z jednej strony „portfelem do opróżnienia”, a z drugiej
zmorą konserwatorów zabytków. Pół biedy, jeśli ograniczają się
do „zadeptywania” popularnych tras, szlaków i budowli, gorzej,
gdy za wszelką cenę starają się „uwiecznić” swój pobyt w
tych miejscach. Napisy sprayem, rycie inicjałów, zabieranie kamieni
„na pamiątkę”, stają się nagminnymi „zwyczajami”. W tym
kontekście mówienie o przylepianej do pomników gumie do żucia,
włażenie na nie „do zdjęcia” czy zostawianie ton śmieci –
wydaje się „drobiazgiem”
W maju
tego roku 15-letni chiński nastolatek podpisał się na liczącej
3500 lat ścianie egipskiej świątyni. Zbyt kreatywny nie był -
„Ding Jinhao był tutaj" oznajmił.
49-letni
amerykański turysta podczas nurkowania na plaży Papa Nero w Grecji
(półwysep Pelion) złowił sześciomackową ośmiornicę. Zabił ja
uderzając o skałę, potem poszedł do miejscowej tawerny z prośbą
o jej przyrządzenie. Żaden z kucharzy nie chciał tego zrobić,
tłumacząc, że to jakiś biologiczny ewenement. Turysta sam ją
przyrządził i zjadł.
Dopiero
po fakcie dowiedział się, że do tej pory złowiono na świecie
jedynie dwa takie głowonogi. Pierwsza sześciomackowa ośmiornica
została znaleziona pięć lat temu przy wybrzeżu północnej Walii
i po badaniach w Blackpool Sea Life Centre, wypuszczono ją z
powrotem do morza.
Grupa
„turystów” odpoczywająca na plaży w chińskim regionie Hainan,
znalazła blisko brzegu rannego delfina, który prawdopodobnie został
potrącony przez łódź rybacką.
Wyciągnęli
go z wody i bawili się, trzymając za ogon i kręcąc w kółko.
Ssak zdechł, a wtedy „turyści” strzelili sobie z martwym
delfinem serię fotek, które potem zamieścili na Facebooku.
Zupełnie
niedawno (w sierpniu) do niecodziennego incydentu doszło w muzeum
dell'Opera del Duomo we Florencji. Pewien Amerykanin uszkodził
XIV-wieczny posąg. Przez „macanie” urwał palec prawej ręki.
Jak się później okazało, palec nie był częścią oryginalnej
rzeźby, która była uszkodzona i naprawiana rok wcześniej. Ale
fakt jest faktem – po raz kolejny ktoś się „popisał”.
Skały
Cliffs of Moher od dziesięcioleci uważane są za jedne z
najbardziej niezwykłych zabytków Irlandii. Dwóch autostopowiczów
z Paryża uznało, zostawiło na nich swoje graffiti. „Wizytówki”
nagrali i wrzucili na YouTube. Wkrótce nagranie zostało usunięte.
Walka z
wandalami, głupolami bez wyobraźni, burakami - jak zwał tak zwał
- to trochę walka z wiatrakami. Jednak trzeba, gdyż mimo że
„człowiek to brzmi durnie", jednak jeszcze brzmi, a „myślenie
na kolosalną przyszłość”
Każdemu z tych - pseudo turystów, trzeba by walnąć taką karę grzywny, że wakacyjny pobyt i swoje głupie wybryki, zapamiętaliby na całe życie. Tym bardziej, że jeszcze się tym chełpią w internecie, to są łatwiej do zidentyfikowania - tak myślę.
OdpowiedzUsuń