kontakt

środa, 4 września 2013

Módl się i pracuj, a garb ci sam wyrośnie! Oby tylko garb!

            Karōshi to zjawisko nagłej śmierci w wyniku przepracowania i stresu. Pierwszy taki przypadek odnotowano i sklasyfikowano w Japonii w 1969 r. Dotyka nagle ludzi w pełnym zdrowiu, w okresie wzmożonej aktywności zawodowej. Szacuje się, iż rocznie z przepracowania umiera nawet 30 tys. Japończyków.
              Karōshi nie jest terminem czysto medycznym. Określenie odnosi się do przypadków zgonów lub poważnych uszczerbków na zdrowiu, spowodowanych schorzeniami krążeniowo-sercowymi (jak zawał mięśnia sercowego), których przyczyną jest sprzężenie nadciśnienia i miażdżycy z bardzo silnym przeciążeniem pracą.
             Cechą wspólną dla przypadków karōshi jest zbyt dużo pracy i stres. We wszystkich przeanalizowanych przypadkach w Japonii w latach 1974-1990, śmierć dotykała osób pracujących ponad sześćdziesiąt godzin w tygodniu, mających ponad pięćdziesiąt nadgodzin w miesiącu i niewykorzystanych ponad połowy urlopów. Karōshi nie dotyka szarych pracowników, ale przeważnie ludzi sukcesu. Ofiarą choroby stał się nawet premier Japonii, Keizō Obuchi.
Rząd Japonii zapowiedział walkę z karōshi, lecz w społeczeństwie śmierć z przepracowania staje się dowodem na bycie człowiekiem sukcesu. Staje się modne posiadanie w rodzinie kogoś takiego. Tradycja japońska szanuje osoby lekceważące śmierć, przyjmuje karōshi jako powód od dumy dla rodziny, czego milczącym potwierdzeniem są bardzo wysokie rządowe rekompensaty pieniężne.
               Objawów praktycznie się nie obserwuje. Osoby, które dotyka karōshi, czują się świetnie, nie wykazują objawów drastycznego przepracowania (często są one ukrywane). Zjawisko dotyka głównie pracoholików, osoby pilne, odpowiedzialne, perfekcyjne, ale z drugiej strony nieśmiałe, niedowartościowane, mało asertywne. 
             Karōshi odnotowano także w Polsce, chociaż nie ma oficjalnych statystyk. Portal HR24, monitorujący polski rynek pracy, przeprowadził badania, z których wynika, że prawie połowa Polaków pracuje ponad 50 godzin tygodniowo, a zdarzają się przypadki 70-godzinnej pracy. Przekłada się to na frustrację i stres, czyli otwarcie furtki do śmierci z przepracowania.
              Dotyka to przede wszystkim młodych pracowników dużych korporacji, którzy obciążeni kredytami, nie widzą przed sobą innej drogi jak tylko pracować, pracować i jeszcze raz pracować. Wysokie zarobki stają się pułapką bez wyjścia, pracownik na każdym kroku stara się uwodnić swoją niezbędność i zasłużyć na premię, awans czy inne gratyfikacje. Urlop staje się marzeniem, gdyż dominuje strach, na zasadzie – jak poradzą sobie beze mnie, może się okazać, że jestem niepotrzebny.



1 komentarz:

  1. Ten facet na ławce - odpoczywa, śpi czy dopadło go KAROSHI? Bo kobieta taka zaczytana ( zapracowana ), że nawet tego nie zauważyła. Tak - młodzi Polacy, też się tego doczekali. Wszystko muszą mieć na wczoraj: mieszkanie urządzone, dobry samochód, ale nie myślą, że tak naprawdę, to nie mają kiedy się zdobyczami nacieszyć. Bo większość czasu, spędzają w pracy. Bez sensu i okrutne jest takie życie!

    OdpowiedzUsuń