kontakt

niedziela, 29 września 2013

Trochę lata jesienią, czyli nagie cycki na pustyni

              Burning Man („Płonący człowiek”) to coroczna impreza na pustyni Black Rock w północnej Newadzie. Nazwa pochodzi od rytualnego, tradycyjnego podpalenia kukły w sobotni wieczór. Jeden z pomysłodawców tych spotkań, Larry Harvey, chciał podobno w ten sposób symbolicznie pogrzebać przeszłość po tym, jak zostawiła go dziewczyna. Inne niepotwierdzone przez pomysłodawców źródło inspiracji to słynny film „Kult”.
              Festiwal rozpoczyna się w ostatni poniedziałek sierpnia i trwa osiem dni.
              Uczestnicy, spotkanie traktują jako eksperyment w wyrażaniu swojej ekspresji, praktycznie bez ograniczeń. Przypomina to nieco neopogańskie święto zaadaptowane do współczesnych warunków.
              Oprócz płonącej kukły, będącej punktem kulminacyjnym imprezy, organizatorzy zapewniają m.in. rozbudowane pokazy laserowe czy prezentacje wizualnych efektów wysokich napięć w postaci maskotki, Magneto Mana. Atrakcyjność Burning Mana polega na aktywności samych uczestników, na ich barwnych strojach (czasem ich braku), wymyślnych środkach lokomocji poruszających się po terenie festiwalu czy prowizorycznych konstrukcjach, które ustawiane są na pustyni. Bardzo często nawiązują do baśni, mitologii, tradycji religijnych, przez co impreza nabiera niecodziennego charakteru, coś jak kilkudniowe parateatralne zaimprowizowane show, bez podziału na widownię i wykonawców.
             W 2008 r. udział w Burning Manie wzięło 49599 osób, wśród nich dużo osób z Doliny Krzemowej, związanych z technologią i biznesem. By nad tym w miarę rozsądnie zapanować, organizatorzy od następnego roku, z założenia, ograniczyli liczbę uczestników do 50.000. 
              Jednym z elementów Burning Mana jest Critical Tits Bike Parade (Rowerowa parada krytycznych cycków). 

              Kierowana jest głównie do kobiet, ale biorą w niej udział również nieliczni mężczyźni.

              Gromadzi ok. 5000 uczestniczek, które w strojach topless na swoich „rumakach” przemierzają pustynię. Są aktywistkami „Masy Krytycznej”, międzynarodowego ruchu rowerowego. 
               Z fotografowaniem są problemy, trzeba mieć specjalne pozwolenie, ale wszystko jest do załatwienia. Głównie chodzi o wyeliminowanie niezdrowych emocji. 

                 Niektóre kobiety zasłaniają twarze szalikami, chustami czy apaszkami, ale są to wyjątki. 
                Zadzieram kiecę i już lecę!


1 komentarz:

  1. Fajnie! - każdy sposób na dobrą zabawę jest odskocznią od nudy.. Przypomina mi to troszkę wczorajszy film na Kulturze: " Cząstki elementarne ".

    OdpowiedzUsuń