Podobno jak ktoś ma pecha, to mu w
drewnianym kościele cegła na głowę spadnie! Inne powiedzenie
mówi, że jak się rzuci kamieniem w tłum, to zawsze jakiś głupi
w łeb dostanie! Czasem jednak pech przerasta wyobraźnię.
Jeszcze w czasach PRL-u (kontekst
czasowy jest potrzebny, ze względu na zapałki, które pojawią się
później) ślusarz Marian K. z pewnej pod poznańskiej miejscowości,
został przywieziony na oddział pourazowy miejscowego szpitala z
dość rozległymi i nietypowymi obrażeniami. Miał wstrząśnienie
mózgu, złamaną prawą nogę, wybity lewy bark i mocno
pokiereszowaną dupę.
Po opatrzeniu wylądował w gipsie, ale
lekarzowi nie dawała spokoju ta pokancerowana dupa, z której trzeba
było wyciągać odłamki porcelany. Gdy Marian K. doszedł jako tako
do siebie, lekarz zagadnął go o wypadek spodziewając się
wyjaśnienia tych nietypowych ran. Po dłuższych naleganiach
zmieszany mężczyzna dal się przekonać do opowiedzenia co się
stało.
- Wróciłem po pracy do domu i
zgodnie ze swoim zwyczajem udałem się do kibelka, by w spokoju
przeczytać gazetę. Usiadłem sobie i zapaliłem papierosa. Zapałkę
wrzuciłem do muszli i ...wywaliło cały kibel w drobny mak! Całą
dupę miałem poranioną, krew się lala, więc żona zadzwoniła po
pogotowie. Przyznała się, że czyściła w benzynie glazejki
(rękawiczki skórzane) i po robocie wylała wszystko do kibla...
Przyjechał pogotowie i załadowali mnie na nosze. Znosili z
czwartego piętra i ciekawi byli skąd takie rany... No to im
powiedziałem. Zaczęli się tak śmiać, że mnie z tych noszy
upuścili i sturlałem się po schodach. Wtedy złamałem nogę i
wyskoczył mi bark...
Lekarzowi jakoś udało się zachować
powagę.
Hmmm... Może to nie jest najlepszy
sposób na rzucenie palenia, ale na jakiś czas pomaga.
Weź to sobie do serca! - Nawet nie pomyślałabym, że może być taki sposób na faceta, który papierochy pali. Zastanowię się - czy nie pozwolić, na małą chwilkę - palić Tobie w kibelku?
OdpowiedzUsuń