kontakt

wtorek, 29 stycznia 2013

Bykowe dla „posełki” Pawłowicz

             Błyskotliwe wystąpienie „posełki” Krystyny Pawłowicz w kwestii związków partnerskich, nie powaliło mnie na kolana, ale skłoniło mnie do kilku refleksji. Nie powaliło, gdyż sztandarową doktryną Kościoła katolickiego jest prokreacja – żadnej tam przyjemności w seksie, tylko dzieci! Oczywiście tylko chłop za babą, może się do wyra w tym celu udać. Żadne tam homo-niewiadomo! Toż to one chore są!
             Profesor bardzo nadzwyczajny Krystyna Pawłowicz, z ubioru cały czas w lekkiej żałobie, z poglądami wpisuje się w „złote lata Kościoła”. Czasy jednak się zmieniły i „posełka” nie nadąża. No bo prokreacja, a sama jest bezdzietną starą panną, ale gardłuje przeciw zapłodnieniu in vitro i pewnie jak większość radykałów z PiS – popiera karę śmierci. 
           Lament o malejącym przyroście naturalnym ma się nijak do związków partnerskich, bo te też między kobietą i mężczyzną zafiksowane oficjalnie być mogą. Droga przetarta przez europosła Cymańskiego stoi więc „otworem”!
          Ludzie po prostu nie chcą mieć dzieci, gdyż ich na to nie stać. Jakieś nędzne zasiłki i bicie piany nic tu nie pomogą.
          „Posełka” Pawłowicz mogła by się przejść po domach dziecka, szpitalach, oknach życia i może coś zakuma. Niech nie pierzy głodnych kawałków i zejdzie na ziemię! W niebie jest od dawna. Na razie tylko umysłowo.
          Ongiś bezdzietne, niezamężne i nieżonate osoby, płaciły tzw. bykowe. Od 1946 r. do 1956 r. powyżej 21 roku życia, potem gdy ktoś miał więcej niż 25 lat (do1973 r.). Po równo, baby i chłopy, demokratycznie! Uwaga! Obejmowało to tylko starych kawalerów i panny, których nikt nie chciał pokryć.
           Może do tego wrócić? Podatek obejmie i „posełkę Pawłowicz i prezesa Kaczyńskiego. Przy okazji księży, zakonników i „pingwiny”.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz