Bulwersujące
premie dla prezydium Sejmu nie są jedyne, swoją działkę wychapała
też warszawska centrala NFZ. W zeszłym roku na premie dla
tamtejszych urzędników wydano aż 1,8 miliona złotych. Ekstra kasę
dostało 280 osób, czyli średnio 6 428 złotych i 57 groszy.
To dwa razy więcej
niż dofinansowanie z NFZ-etu na zakup aparatów słuchowych dla
dzieci.
Nie jest to jedyny
dodatkowy szmal dla pracowników tej centrali. Wypłacano bowiem
jeszcze nagrody. Ich średnia wysokość wynosiła ok. 3 tys.
złotych. Załapało się na nią 18 urzędników.
To z kolei 100 razy więcej niż
dofinansowanie z NFZ-etu do okularów dla dziecka z poważną wadą
wzroku.
Paradoksem jest
to, że Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zapowiadał likwidację
centrali NFZ i wzmocnienie ośrodków regionalnych. Czyli premia –
kurwa – za co?! Niepotrzebni, a nagrodzeni?! Samo pojęcie słowa
„premia” zawiera w sobie wynagrodzenie za dobre, wręcz
niespodziewane, spektakularne wyniki w pracy. Co oni takie wybitnego
zrobili?!
Swoją drogą
premia stał się jakby obligatoryjnym, dodatkowym szmalem i nie ma
nic wspólnego z efektami pracy. Przykład budowniczych Stadionu
Narodowego i autostrad, aż kłuje w oczy!
Nóż się w
kieszeni otwiera!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz