Wśród aktorów, sportowców, ludzi
znanych i „bywających”, od jakiegoś czasu panuje moda na infantylizm. Gwiazdy i
gwiazdeczki dziecinnieją wraz z upływem czasu. Na liczniku coraz więcej lat, a
tu z ekranu telewizorni ciągle jakieś Anie, Kasie, Jurki czy Wojtki. To pewnie
ma pokazać jacy to oni cool i jazzy, jacy zajebiści. Aż czasem chce się rymować
„po ludowemu”!
Nie ma już Jakubów, są same Kuby.
Błaszczykowski, Wesołowski, Wojewódzki, Strzyczkowski (dziennikarz radiowej
Trójki), Badach, Stankiewicz (pianista jazzowy), Sienkiewicz (Elektryczne
Gitary)… Był też niejaki Rozpruwacz, ale nie u nas i to inna bajka.
Dziwnie mi
się robi, jak jeszcze nie do końca dorosły Maciej Musiał mówi, iż piosenkę
śpiewał Wojtek Gąsowski. Różnica wiekowa co najmniej dwóch pokoleń i lat
świetlnych w dokonaniach! Jakoś to zgrzyta!
Jakimś
kuriozum są zdrobnienia typu Muniek czy Misiek. 50-letni Kazik Staszewski też
chyba świeżością nie zachwyca. W sensie skojarzeń, oczywiście. Czasem pojawia
się Wojtek Pszoniak i Szczęsny, słyszę o Włodku Pawliku (jazz) czy Radkach
(Pazura, Majdan, Brzózka). Są też, a jakże Tomki – słynny agent (!) , Lipiński,
Szwed czy Wilmowski. Ten ostatni jako bohater literacki jakoś się broni, podobnie
jak Staś Tarkowski.
Książę
kefirów już był wspomniany, jego wybranka prezydencka córa, też jakoś
„dorosłością” mnie nie przekonuje. Poszła Ola do przedszkola… Pani psycholog
Ola?
Niektóre imiona same w sobie są
jakby zdrobniałe – Jacek, Marek, Leszek. Im pewnie lżej, nie muszą się
fraternizować.
Panie nie pozostają w tyle w tych
wyścigach. Kasie - Kowalska, Nosowska, Cerekwicka, Cichopek,
Stankiewicz, Tusk, Adamik, Wilk, Struss, Figura (tak się pisze na swojej
oficjalnej stronie)… Taaak… Kaś i Kubów ci u nas dostatek!
Coś tak mi kojarzy kobieca
postawa z grą na zasadzie – jaka to ja niewinna, niezbrukana, jaka czysta! Ti,
ti, ti – grubasku, droczy się pierwsza naiwna.
Anje (ale pisownia!) Ortodox i
Rubik oraz nasze, „zwykłe” Anie - Dąbrowska, Rusowicz, Szarmach, Wyszkoni też
cieszą się „nazewniczym” powodzeniem.
Kiedyś każda z dziewczyn chciała
mieć na imię Anna Maria, teraz to by było Ania Marysia.
A zupełnie mi zgrzyta Zośka Papużanka.
Ja rozumiem, co to ksywa, żeby nazwisko jakoś lepiej „chodziło”, ale… Jak mam
uwierzyć, że ta pisarka za „Szopkę” dostała nominację do Paszportu Polityki? Pierwsze
skojarzenia – nastolatka pisząca dla nastolatków.
Jeszcze tak a propos… Jak tu
utrzymać powagę, gdy widzę faceta zamawiającego w barze (nie mlecznym!):
- Poproszę zupkę pomidorową, zrazik
z ziemniaczkami i kompocik…
Zaraz patrzę czy fryzurkę
poprawia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz