kontakt

sobota, 28 grudnia 2013

Znowu bezprecedensowy atak mediów na Kościół

Mocnym akcentem, dosłownie i w przenośni, zakończył święta 66-letni ksiądz z Łowicza, „pracujący” w diecezji warszawsko-praskiej. Kierując samochodem kia cree'd stracił panowanie nad pojazdem i potrącił przechodzącą na pasach 41-letnią kobietę, która trafiła do szpitala. Niejako przy okazji uszkodził uliczną latarnię. 
Badanie alkomatem wykazało 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Policja zatrzymała duchownemu prawo jazdy. Zamiast zawieźć go na „wytrzeźwiałkę”, puściła go „luzem”.
Miał się wstawić na komendzie następnego dnia i się wstawił. Tylko, że miał „w sobie” 1,8 promila! Tym razem został zatrzymany, ale pewnie nie na długo!
            Przesłuchany ma być jak wytrzeźwieje, co może potrwać do soboty. Potem mają mu być postawione zarzuty. 
            
               Rodzi się pytanie – jak można tak bezkarnie szkalować „świętego człowieka”? Przecież on niewonny jako ta lelija, co sąd (jeśli dojdzie do postawienia zarzutów) szybciutko klepnie! Uniewinnienie nieco potrwa, gdyż sprawie trzeba przyjrzeć się dogłębnie, co zajmie wymiarowi sprawiedliwości pewnie kilka lat.





 A ustalić trzeba, że:
  1. Samochód sam jechał, ksiądz nie miał z tym nic wspólnego
  2. Pasy nocy przenieśli nieznani sprawcy na inne miejsce, ksiądz zatrzymał się tam, gdzie powinny one być
  3. W ogóle wszystkiemu winna „ideologia gender”, masoni, Żydzi i cykliści
  4. Winna była kobieta, powinna uklęknąć, pomodlić się o szczęśliwy powrót duchownego do domu i poczekać, aż dokończy slalom.
  5. Alkomat był popsuty
  6. Ksiądz był trzeźwy, pijane było powietrze i policjanci
  7. Latarnia spacerowała po jezdni

    Atakom na Kościół i jego pasterzy mówimy zdecydowane – NIE!


1 komentarz:

  1. A! - zapomniałeś, o! - pomroczności ciemnej! - tego " biedaka ". Który na swoje nieszczęście, albo szczęście, należy do grupy - szczególnej, bo czuje się predysponowana, do określania, co jest "moralne", a co "niemoralne"; co jest "światłem", a co "ciemnością"; co jest "przyzwoite", a co "nieprzyzwoite".
    I, instytucja, w której on pracuje, to akurat instytucja, zrzeszająca grupę ludzi - próbujących, uniemożliwiać poznanie - prawdy, kto z owych pouczających, w momencie próby, okazał się moralnym wzorem, a kto jego przeciwieństwem. Miało być krótko! - wyszło, jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń