Spacerując sobie z moim
„ochroniarzem”, czyli kundelkiem Romkiem, trafiłem na takie
„cuś”.
Pierwsza myśl – europoseł Marek
Siwiec jest aż takim pesymistą, że szykuje sobie miękkie
lądowanie po wyborach? Będzie mi osobiście doradzał?
A żem młody i do pracy chętny, nie
byłbym sobą, gdybym nie zdzwonił. I jak zwykle diabeł tkwi w
szczegółach. Bo jak poinformowała mnie bardzo miła pani, nie
Marek Siwiec, a akcję prowadzą „wyspecjalizowani doradcy”.
Marek Siwiec jest jej „lokomotywą” i użycza swoich biur na
szkolenia.
Czyli, jakby nie patrzeć, „chłyt
marketingowy”. A już się martwiłem o przyszłość pana
europosła!
Nie chce mi się nawet, na to - komentarza dawać!
OdpowiedzUsuń