kontakt

piątek, 14 czerwca 2013

Dziennikarze biorą szmal od partii politycznych

            Zdumienie budzi dyskusja nad tendencyjnością dziennikarzy, wręcz ich dyspozycyjnością wobec partii politycznych. Jest szmal – jest artykuł! To oczywista oczywistość już od dawna, nad czym tu się rozwodzić? Uczciwość dziennikarska to pojęcie z zamierzchłych czasów, teraz liczy się tania sensacja i niedomówienia.
            „Gazeta Wyborcza" prześledziła wydatki dwóch partii: Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Okazało się, że wydają one miliony złotych na agencje PR i usługi dziennikarzy.
            Takie zlecenia PR dla PiS świadczyli: Sergiusz Trzeciak (agencja), Bogdan Szcześniak (agencja) i Stanisław Janecki (były redaktor naczelny „Wprost", obecnie publicysta tygodnika „Sieci"). Ten ostatni wykasował od partii 40 tys. zł.
            Po kilka tysięcy złotych dostali: Andrzej Urbański (były prezes TVP), Małgorzata Raczyńska (była dyrektor TVP 1), Teresa Bochwic (członek zarządu głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich).
             143 tys. zł z konta PiS wpłynęło na konto Radia Wnet należącego do Krzysztofa Skowrońskiego, byłego dziennikarza Radia Zet, a za rządów PiS szefa radiowej Trójki, obecnie prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
              PiS wspomogło też kwotą 20 tys. zł fundację Lux Veritatis ojca Rydzyka, nadawcę telewizji Trwam.
Trzeba przyznać, że nie pracowali na dwa fronty. Platforma Obywatelska wynajmowała innych dziennikarzy (na jej liście płac są też agencje reklamowe: Pan Media Western, CAM Media, DDB). Fundacja Świat Ma Sens założona m.in. przez Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetkę dostała 400 tys. zł na organizację projektów kulturalnych i społecznych. Burnetko to były dziennikarz „Tygodnika Powszechnego" i „Polityki", nadal współpracuje z serwisem internetowym Polityka.pl.
              Po kilka tysięcy złotych otrzymali też od PO za współpracę z Instytutem Obywatelskim komentatorzy Aleksander Kaczorowski i Jerzy Skoczylas. PO dała też zarobić ok. 48 tys. zł firmie Bereś Baron Media Production za doradztwo medialne.
Puszkę Pandory otworzył Jarosław Gugała (Polsat), który takie praktyki ostro potępił w „Poranku Radia Tok FM".
             Zdecydowana większość dziennikarzy nie widzi nic złego w pracy „na zlecenie” polityków. Jak to się ma do obiektywizmu i niezależności mediów – cicho sza!
             Trudno wymagać, by „Gość Niedzielny” chwalił poczynania Leszka Millera, ale jakaś przyzwoitość powinna być zachowana. Prościej mówiąc dla szmalu, choć nie śmierdzi, nie wszystko można robić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz