Ludziom niekiedy odbija, to oczywista
oczywistość. Trudno wtedy mówić o jakimkolwiek „znalezieniu się
w rzeczywistości”, czasem jest to wprost totalny odlot. A lot
trwa, trwa i trwa…
Modlić się tylko trzeba (ci
wierzący) lub mieć nadzieję (agnostycy i ateiści), że jakiś
świr nie dorwie się do władzy, prawdziwej władzy. W tym
kontekście uzasadnione wydają się obowiązkowe badania
psychiatryczne dla polityków „z górnej półki”.
A że takie obawy płonne nie są
historia nie raz, nie dwa, potwierdzała.
Karol VI Szalony – jestem ze szkła
Rządził Francją
od 1380 do 1422 roku. Większość tego czasu spędził w strachu, że
„się zbije”. Przyczyną urojeń była choroba psychiczna, na
którą zapadł podróżując do Orleanu (1392 r.). To schorzenie,
powodowało przekonanie, że jest ze szkła. Prawdopodobnie była to
odmiana schizofrenii.
Król był
konsekwentny – zabronił się dotykać, nosił miękkie, wyściełane
poduszkami ubranie. Hmmm… Zdziwienie budzi fakt, ze doczekał się
12 dzieci! Jakim cudem?
„Szklaność”
nie byłą jedynym odlotem Karola. Cierpiał na zaniki pamięci,
trzeba mu było przypominać kim jest, jak się nazywa i to
delikatnie! Pewnego razu, śrubki mu się tak poluzowały, że nie
mył się i chodził w tych samych ciuchach przez wiele miesięcy.
Jednym z
głośniejszych incydentów za panowania Karola był „bal płonących
mężczyzn". 29 stycznia 1393 roku król oraz kilku dworzan,
świętując zaślubiny jednej z dam dworu, przebrali się za dzikich
ludzi i tańczyć przykuci łańcuchem jeden do drugiego. Kostiumy z
płótna przesiąkniętego woskiem żywicznym zapaliły się. W
efekcie wszyscy „dzicy", oprócz cudem ocalałego króla,
stracili życie w wyniku oparzeń.
Kaligula – seks i tortury
Cesarz Rzymu,
panował zaledwie dwa lata, a stał się symbolem ześwirowanego
despoty. Jedno z ustanowionych przez niego praw, zakazywało
spoglądania mu w twarz, gdyż nikt nie zasługiwał na widok jego
„boskiego oblicza”. Karą za ten występek było wrzucenie do
jaskini pełnej lwów.
Cesarz lubował
się także w okrutnych i wymyślnych metodach tortur, był również
seksoholikiem. Nie przepuścił nikomu, chłop, baba, ponoć „seksił
się” z każdą ze swoich trzech sióstr. Cesarski pałac za jego
panowania przypominał burdel, w którym odbywały się trwające po
kilka dni orgie.
Najbardziej
malowniczym przykładem cesarskiego odlotu (najprawdopodobniej
choroba mózgu) była chęć nominacji konia wyścigowego o imieniu
Incitatus, senatorem. Pomysł został jednak zablokowany „chłytem”
retorycznym - tłumaczono, że czworonóg nie może pełnić tej
funkcji ponieważ, jako pochodzący z dzisiejszej Hiszpanii, nie był
obywatelem Rzymu. Niemniej jednak Incitatus z cesarskiego rozkazu
mieszkał w marmurowej stajni, jego uprząż wysadzana była
szlachetnymi kamieniami. Ze żłobu rzeźbionego w kości słoniowej
jadał owies mieszany z płatkami złota. Często też brał udział
w urządzanych przez cesarza ucztach.
Poddani i senatorowie mieli już go
dosyć i został zamordowany podczas przejścia z teatru do pałacu
cesarskiego. Łącznie zadano mu około 30 ran. Zabito również jego
żonę Cezonię wraz z córką.
Ibrahim I – tylko puszyste!
Szaleństwo najczęściej łączy się
z okrucieństwem. Sułtan turecki Ibrahim I również dorobił się
ksywy „Szalony”. Wpływ na jego psychikę miał bez wątpienia
fakt, że większość młodości spędził pod kluczem, w budynku
bez okien. Wypuszczono go w 1640 roku, gdy zmarł jego brat, pełniący
urząd sułtana i wtedy zajął jego miejsce.
Lata zamknięcia „odreagował” w
głównie w haremie. Gust miał dość specyficzny, lubił bowiem
kobiety bardzo, ale to bardzo, puszyste.
Podobno Ibrahim wysłał swoją służbę
z misją odnalezienia najgrubszej kobiety na rządzonych przez niego
ziemiach. Efektem wyprawy było pojawienie się na dworze sułtana
ważącej ponad 150 kilogramów kobiety z Armenii, która stała się
ulubioną kochanką władcy. Nazwał ją Sheker Pare, czyli
„cukiereczkiem".
Okrucieństwo sułtana było jak fala
morska, pojawiało się nieoczekiwanie, ni stąd, ni zowąd. Miał w
zwyczaju zarządzać egzekucje i tortury jak mu przyszła na to
ochota. Pewnego razu wrzucił swojego syna do sadzawki i pobił.
Kiedy indziej rozkazał utopić 280 kobiet ze swojego haremu,
ponieważ na jedna z nich coś przeskrobała. Nie wyjaśniono która,
utopił więc wszystkie.
Jerzy III – rozmowy z aniołami i
drzewami
Jednym z najsłynniejszych przypadków
poluzowania śrubek w mózgu jest osoba Jerzego III, który rządził
Imperium Brytyjskim w drugiej połowie XVIII wieku. Historycy
podejrzewają, że król cierpiał na jedną z odmian choroby krwi,
porfirii. Prawdopodobnie uaktywniła się w wyniku zatrucia
arszenikiem, który stosowany był w XVIII wieku jako jeden ze
składników pudrów stosowanych do upiększania peruk. Choroba
objawiała się między innymi napadami szału, do tego stopnia, że
trzeba go było krępować, by nie wyrządził krzywdy sobie i innym.
Popularny zabieg „puszczania krwi” tylko pogarszał jego stan.
Jerzemu wydawało się, że Londyn
dotyka potężna powódź, wydawał rozkazy od dawna nieżyjącym
urzędnikom. Zdarzało się, że napastował służbę, poduszkę
nazywał „księciem Oktawiuszem" (takie imię nosił zmarły
syn) i nakazał obchody jego narodzin. Raz też ubrał się w czarne
szaty i poinformował wszystkich, że nosi żałobę po zmarłym
królu Jerzym III.
Król prowadził czasem wielogodzinne
rozmowy ze znajomymi aniołami. Raz też wdał się w pogawędkę z
dębem, uścisnąwszy wcześniej, w powitalnym geście, jego gałąź.
Był przekonany, że ma przed sobą samego króla Prus.
Cesarz Zhengde – lubił wypić
Zhengde, chiński cesarz z dynastii Ming,
zasiadł na tronie w 1505 roku. Miał wtedy czternaście lat.
Rządzenie mu wisiało, wolał „wesołe” życie, szczególnie gdy
osiągnął wiek męski. Pijany odwiedzał burdele, sam też tworzył
nowe.
Kiedyś nakazał zbudować wewnątrz
swego pałacu całą handlową dzielnicę miasta. Jego słudzy,
żołnierze i eunuchowie, przebrali się za ulicznych sprzedawców, a
sam Zhengde kroczył pomiędzy straganami, udając zwykłego
przechodnia.
Na dworze szerzyła się korupcja.
Powszechne stało się kupowanie i sprzedawanie urzędów i godności
państwowych. Równocześnie stale zwiększano podatki.
Cesarz spędzał czas podróżując po
kraju w przebraniu i ucząc się języków. Podczas podróży prosił
napotkane osoby o ocenę swoich rządów. Każdy kto krytykował
cesarza tracił swój urząd, trafiał do więzienia, bądź zostawał
zabity. W ten sposób na rozkaz Zhengde stracono wiele osób. W 1521
roku statek, na którym podróżował cesarz uległ katastrofie.
Zhengde wprawdzie ocalał, ale niebawem nabawił się choroby,
prawdopodobnie wdała się infekcja, w wyniku której zmarł.
Chłopie - krócej! - bo czytać się nie chce. Ale przyznam, że ciekawe i okrutne świry wyszukałeś!
OdpowiedzUsuń