To
już się staje nudne! Europoseł Solidarnej Polski Jacek Kurski, po
raz kolejny złamał przepisy. Walił przez Warszawę samochodem
subaru legacy (własność nomen omen Zbigniewa Ziobry) z prędkością
156 km/h, nic nawet dla niego czerwone światło!
Dziennikarze
podliczyli, że za oba drogowe występki powinien zapłacić w sumie
1 tys. zł i dostać 16 punktów karnych. Jest oczywistą
oczywistością, zę nic z tego nie będzie! Ymunytet jest ymunytet!
Europoseł
zasłynął ekspresowym przejazdem do Brukseli. 840 km z granicy
polsko-niemieckiej pokonał w 6 godzin i 17 minut. Urzędnicy
Parlamentu Europejskiego zakwestionowali rozliczenie jego podróży,
twierdząc, że to niemożliwe. Jak to – niemożliwe?! Polak
potrafi!
W
lutym 2013 r. szef PE Martin Schulz ogłosił, że Prokuratura
Generalna RP zwróciła się do niego o uchylenie immunitetu
Kurskiemu, w związku z postępowaniem dotyczącym domniemanego
wykroczenia. Eurodeputowanemu zarzuca się, że w styczniu tego roku,
w Elblągu, złamał zakaz skrętu w lewo i przejechał podwójną
linię ciągłą. Immunitet mu uchylono, ale polski dalej obowiązuje.
W
styczniu 2012 r. przyjechał na spotkanie z wyborcami w Elblągu
luksusowym bmw x5. Starczyło mu 40 minut, by kilkakrotnie złamać
przepisy: dwa razy nie zatrzymał się na czerwonym świetle,
wyprzedzał na linii ciągłej, wjechał na stację benzynową pod
prąd, skręcił w lewo, wyjeżdżając z parkingu mimo zakazu. Po
podliczeniu - powinien dostać 27 punktów karnych i minimum 1 tys.
zł mandatu.
W
październiku 2009 r. posła zatrzymała olsztyńska policja. Jechał
z prędkością 109 km/h, a obowiązywało ograniczenie do 70
km/godz. Bardzo się spieszył na otwarcie swojego biura w Elblągu.
W
listopadzie 2008 r. poseł, wtedy jeszcze PiS, podczepił się do
policyjnego konwoju CBŚ (konwój wiózł z Trójmiasta do Warszawy
dwóch gangsterów i dwóch podejrzanych o łapownictwo). Walił na
światłach awaryjnych za radiowozem. Policjanci nawet trochę
spanikowali, że to próba odbicia bandytów i wezwali posiłki.
Jasne, że nie reagował na dawane znaki wzywające do zatrzymania.
Przystopowała go dopiero blokada.
Dla
Jacka Kurskiego przepisów ruchu drogowego, po prostu nie ma! I bata
na niego również! Nasuwa się orwellowskie stwierdzenie – są
równi i równiejsi. Ale przecież Polacy od dawna wiedzą, że –
co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie!
Posłowi
wolno jeszcze więcej, europosłowi - widać - jeszcze więcej!
Być
może to za daleko posunięty wniosek - retoryczne pytanie - jeśli
nagminnie łamie się prawo drogowe, to szanuje się i przestrzega
prawo w ogóle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz