kontakt

czwartek, 27 czerwca 2013

Świat według Kurskiego

             To już się staje nudne! Europoseł Solidarnej Polski Jacek Kurski, po raz kolejny złamał przepisy. Walił przez Warszawę samochodem subaru legacy (własność nomen omen Zbigniewa Ziobry) z prędkością 156 km/h, nic nawet dla niego czerwone światło!
Dziennikarze podliczyli, że za oba drogowe występki powinien zapłacić w sumie 1 tys. zł i dostać 16 punktów karnych. Jest oczywistą oczywistością, zę nic z tego nie będzie! Ymunytet jest ymunytet!
             Europoseł zasłynął ekspresowym przejazdem do Brukseli. 840 km z granicy polsko-niemieckiej pokonał w 6 godzin i 17 minut. Urzędnicy Parlamentu Europejskiego zakwestionowali rozliczenie jego podróży, twierdząc, że to niemożliwe. Jak to – niemożliwe?! Polak potrafi!
               W lutym 2013 r. szef PE Martin Schulz ogłosił, że Prokuratura Generalna RP zwróciła się do niego o uchylenie immunitetu Kurskiemu, w związku z postępowaniem dotyczącym domniemanego wykroczenia. Eurodeputowanemu zarzuca się, że w styczniu tego roku, w Elblągu, złamał zakaz skrętu w lewo i przejechał podwójną linię ciągłą. Immunitet mu uchylono, ale polski dalej obowiązuje.
              W styczniu 2012 r. przyjechał na spotkanie z wyborcami w Elblągu luksusowym bmw x5. Starczyło mu 40 minut, by kilkakrotnie złamać przepisy: dwa razy nie zatrzymał się na czerwonym świetle, wyprzedzał na linii ciągłej, wjechał na stację benzynową pod prąd, skręcił w lewo, wyjeżdżając z parkingu mimo zakazu. Po podliczeniu - powinien dostać 27 punktów karnych i minimum 1 tys. zł mandatu.
W październiku 2009 r. posła zatrzymała olsztyńska policja. Jechał z prędkością 109 km/h, a obowiązywało ograniczenie do 70 km/godz. Bardzo się spieszył na otwarcie swojego biura w Elblągu.
              W listopadzie 2008 r. poseł, wtedy jeszcze PiS, podczepił się do policyjnego konwoju CBŚ (konwój wiózł z Trójmiasta do Warszawy dwóch gangsterów i dwóch podejrzanych o łapownictwo). Walił na światłach awaryjnych za radiowozem. Policjanci nawet trochę spanikowali, że to próba odbicia bandytów i wezwali posiłki. Jasne, że nie reagował na dawane znaki wzywające do zatrzymania. Przystopowała go dopiero blokada.
             Dla Jacka Kurskiego przepisów ruchu drogowego, po prostu nie ma! I bata na niego również! Nasuwa się orwellowskie stwierdzenie – są równi i równiejsi. Ale przecież Polacy od dawna wiedzą, że – co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie!
             Posłowi wolno jeszcze więcej, europosłowi - widać - jeszcze więcej!
             Być może to za daleko posunięty wniosek - retoryczne pytanie - jeśli nagminnie łamie się prawo drogowe, to szanuje się i przestrzega prawo w ogóle?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz