kontakt

sobota, 20 lipca 2013

Duże nie zawsze jest piękne

            Najczęstsza rada lekarza przy drobnych dolegliwościach – proszę się nie denerwować i dobrze odżywiać! No właśnie, co znaczy dobrze? Ano dobrze, znaczy rozsądnie! Skutki złego odżywiania widać szczególnie na plaży, gdzie rozdęte brzuchy i wylewające się z szortów zwały tłuszczu, a jeszcze do tego chude nóżki (szczególnie mężczyźni!) - wołają o pomstę do nieba!
Do niedawna przodującym krajem grubasów były Stany Zjednoczone. Wiadomo – hot dogi, fast foody, amerykańska pizza, frytki i inne śmieciowe jedzenie. Dużo, tanio i byle szybko!
Według agendy ONZ do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, palmę pierwszeństwa przejął Meksyk. 70% Meksykanów ma nadwagę, a 32,8 % cierpi na otyłość. Badania pokazują, że jedzą więcej przetworzonej żywności niż kiedykolwiek wcześniej, a ich dieta uboga jest w warzywa oraz pełnowartościowe ziarna. Popularnością cieszą się dania tłuste, smażone, popijane coca colą. Wiąże się to ze wzrostem zachorowań na dolegliwości serca i cukrzycę. A drugiej strony … mniej pracują fizycznie. Preferują fiestę – huczne świętowanie prawie wszystkiego.
Otyłość jest najbardziej widoczna wśród ludzi młodych i ubogich. Paradoksalnie, z raportu ONZ wynika także, że Meksyk walczy również z niedożywieniem i głodem. Szacuje się, że 50% dzieci jest głodnych, ale ich rodzice są otyli i w genach przekazują tę tendencję.
W pierwszej trójce narodów, które mają największy problem z otyłością, oprócz Meksykanów i Amerykanów (31,8 proc. otyłych) znaleźli się Nowozelandczycy (26,5 proc.). Dalsze miejsce zajmują Chile (25.1%), Australia (24.6%), Kanada (24.2%), Wielka Brytania (23%), Irlandia (23%), Luksemburg (22.1%) i Finlandia (20,2 proc.).
             Nie jest więc żadną rewelacją, że do niedawna najgrubszym mężczyzną świata był Meksykanin Manuel Uribe. Księga Rekordów Guinessa przyznała mu tytuł „Najgrubszego mężczyzny świata” w 2008 roku, za osiągnięcie wagi 560 kilogramów Uribe stwierdził, że swoją wagę zawdzięcza burgerom, pizzom i napojom gazowanym, które spożywał bez umiaru przez 14 lat swojego pobytu w Dallas (w stanie Teksas, USA). Swoją drogą, kawał chłopa z niego! Ma bowiem 190 cm wzrostu.

1 komentarz:

  1. Co by nie powiedzieć, to facet jest zadowolony ze swojego wyglądu, bo znalazł się w Księdze Rekordów Guinnessa. Za miliony euro nie dałabym się tak utuczyć!

    OdpowiedzUsuń