kontakt

środa, 17 lipca 2013

W szponach diabła – tatuaż, sztuki walki, wróżby i horoskopy

            Ok. 300 osób z Polski i zagranicy uczestniczyło w pięciodniowej Europejskiej Konferencji Międzynarodowego Stowarzyszenia ds. Posługi Uwalniania, zwanej konferencją egzorcystów. Odbywała się w sanktuarium na Jasnej Górze w Częstochowie.
Egzorcyści dyskutowali o takich przejawach opętania jak, m.in. tatuaże, piercing oraz przekazy podprogowe w piosenkach. „Nasila się okultyzm. Przez sztuki walki, wróżki, muzykę..." – to jeden z wiekopomnych wniosków. Dochodzi do tego niekonwencjonalne leczenie, też stymulowane przez „siły nieczyste”.
Wydawało się, że proboszcz parafii pw. Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus w Gdańsku - Andrzej Bemowski – który diabła widzi wszędzie, jest pewnego rodzaju folklorem. Dla niego zagrożeniem dla „prawdziwej wiary” są Hello Kitty, Lady Gaga, Pokemony, Barbie, Halloween, Harry Potter, Dragon Ball, trupie czaszki na ubrankach i zabawkach, Batman oraz... konik Pony. 

          Co to za wiara, której zagraża laka Barbie?! 
Przepowiadanie przyszłości, to insza inszość. Aby zostać dyplomowanym przepowiadaczem, należy ukończyć dziewięciomiesięczny kurs, za który płaci się blisko 1,4 tys. zł. W 2009 r. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej wpisało zawód wróżbity i bioenergoterapeuty na listę zawodów, mimo protestów naukowców, którzy wystosowali do ówczesnej minister pracy Jolanty Fedak „List w obronie rozumu”.
  Specjaliści od zatrudnienia twierdzą, że w Polsce wróżbitów jest ok. 100 tys, a księży katolickich - diecezjalnych i zakonnych - ok. 30 tys. I kto ma większą siłę przebicia? Do kogo większa kasa idzie? Jest o co walczyć?! Jest! Na takie „cuś” jak kasa, która w dodatku nie trafia do Kościoła, biskupi spokojnie patrzeć nie mogą. 
  „Wyraża się on (okultyzm) dziś w uprawianiu magii, wróżbiarstwa, czarów, astrologii i jasnowidztwa, w organizowaniu seansów spirytystycznych, w wierze w skuteczność amuletów i talizmanów, w opieraniu się na przepowiedniach i horoskopach. Takie praktyki nie są tylko niewinną zabawą; potwierdza to chociażby fakt, że Polacy wydają na nie rocznie ok. 2 mld złotych, co swoją drogą świadczy, iż stoi za nimi potężny biznes, lansujący też określoną modę na tego rodzaju zachowania" – piszą w liście, który ma być odczytany w czasie mszy.
Trudno przełknąć tę żabę! 2 mld zł koło nosa! A przecież wystarczy zamówić mszę „w intencji” sypnąć na tacę i będzie dobrze! Że też ludzie tego nie kumają!






1 komentarz:

  1. Gdyby było to takie proste, to nie było by tego sporu. Każdy swoje by dostał. Ale to jest bardziej złożona materia. Chodzi w tym wszystkim o władzę nad ludźmi i ich życiem. W dawnej Polsce i nie tylko Polsce - " szarlatani i czarownice " nie bez powodu byli paleni na stosie. Zagrażali swoimi praktykami i mądrościami - kościołowi i władcom.

    OdpowiedzUsuń