kontakt

środa, 10 lipca 2013

„Fajna” zabawa – wypił litra i zmarł

           Brytyjczyk Paul „Tubbs” Tobutt, zmarł w czasie wieczoru kawalerskiego, który urządzili mu kumple. 
 
             38-letni rugbysta bawił się w grę rozpropagowaną przez Paula „Gazzę” Gascoinga i jego kumpli z piłkarskiej reprezentacji Anglii w Hongkongu podczas przygotowań do Euro 1996, co został udokumentowane „pamiątkowymi” fotkami.
             Zasady „gdy” są proste jak konstrukcja cepa. Delikwenta sadza się na fotelu ginekologicznym i wlewa czysty spirytus w gardło, aż mu się film nie urwie. Rundy trwają po 20 sekund. 


            Rzecz działa się w barze w Benidorm (Hiszpania). Paul „Tubbs” Tobutt wytrzymał cztery rundy, wypił ponoć litr spirytusu. Potem kumple przenieśli go do hotelu i położyli do łóżka. Już się nie obudził. Rano badanie krwi wykazało prawie 4 promile zawartości alkoholu.
           Jako dawkę śmiertelną przyjmuje się 4,5 promila, ale zależy to również od czasu picia. Dawka uderzeniowa działa o wile szybciej i w mniejszej ilości.
          Rekord, jakże by mogło być inaczej, należy do Polaka. 45-letni mężczyzna ze wsi Maków-Kolonia (województwo łódzkie, powiat skierniewicki), w 2009 r. miał 12,3 promila. I przeżył!




2 komentarze:

  1. Zabawa, godna - pożałowania! - i utraty życia.

    OdpowiedzUsuń
  2. pijcie alkohol wykolejence i gnoje.!

    OdpowiedzUsuń