kontakt

sobota, 18 maja 2013

Kolejny „odleciany” ksiądz!

           Proboszcz parafii pw. Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus w Gdańsku – Andrzej Bemowski – wystosował do wiernych kuriozalny list informacyjny. 
             - Kto kupuje przedmioty z wizerunkiem kotki Hello Kitty, oddaje swoje dziecko w ręce demonów! - grzmiał również z ambony.
            Co zawiniła mu Kitty pozostanie jego słodką tajemnicą. Hello Kitty to postać wymyślona przez japońską firmę Sanrio w 1974 r. Jest bohaterką filmów animowanych, gier komputerowych, ozdobą wielu gadżetów. Jej wizerunek pojawił się po raz pierwszy na małej, plastikowej portmonetce. Jest niesamowicie popularna w Japonii i Korei, gdzie powstało nawet auto z jej wizerunkiem, ale „szpony demona” rozciągają się w zasadzie na cały świat, tworząc swoistą subkulturę.
            Nie dość, że Hello Kitty według księdza Bemowskiego promuje okultyzm i czarną magię, to jeszcze prowokuje dzieci do „rozbudzania w nich sfery seksualnej".
           Jak nic – zuooo, zuooo, zuooo! I to jeszcze jakie!
           „Według hiszpańskich źródeł, postać kociaka została stworzona przez zrozpaczonego ojca, którego chora na nowotwór córka umierała. Ojciec, by ratować życie dziecka, zawarł pakt z demonem, ofiarowawszy za ocalenie życia swojej córki stworzenie symbolu, który będzie czczony w świecie. Oczywiście - ku chwale piekieł. Nazwa jest następująca: Hell - o - Kitty. Jak widać kotek nie ma... ust! Dlaczego? Dlatego, że dziecku łatwo jest je zamknąć i wtłoczyć wszelką treść. Dziecko jest nieświadome. Także kto kupuje przedmioty z wizerunkiem tego kociaka, naraża dziecko na poważne niebezpieczeństwo sfery duchowej. Oddaje malucha w ręce demonów!" - pisze proboszcz.
            I znów tajemnicą jest źródło jego informacji. Yuko Shimizu - projektantka firmy Sanrio – powiedziała kiedyś, że pomysł, by kotka nie posiadała ust, jest związany z tym, by kotka odzwierciedlała nastrój właściciela. Gdy jest wesoły ma sobie wyobrazić uśmiechniętą maskotkę, gdy smutny – smutną. 
 
            Księdzu Bemowskiemu podpadła również Lady Gaga. Nic dziwnego, gdyż - „tuba iluminatów, przebiera się w odzież zdobną w wizerunek tego kota. Kłania się demonom na swych teledyskach i koncertach, cytuje zaklęcia, narażając na niebezpieczeństwo słuchaczy, poddając ich diabelskiej manipulacji i hipnozie, poprzez znaki, słowa i zaklęcia, rytualne formuły, ruch ciała i symbolikę okultystyczną!". Mocne słowa!











 
             Demoniczne są również Pokemony, animowane stworki, znane najpierw z gier komputerowych, a następnie z filmów i komiksów w rodzaju anime i manga.
„W Japonii po czasie rozpętała się seria samobójstw pośród dzieci. Powodem była... finalna walka z przeciwnikiem, którego należało pokonać poprzez... ofiarę z siebie, ze swojego życia!" - twierdzi proboszcz.









           To nie koniec satanistycznych zagrożeń! „Inne formy zagrożenia” to: Monster High (wampiryzm wśród dzieci, satanizm, okultyzm, New Age), Barbie, Halloween, Harry Potter, Dragon Ball, trupie czaszki na ubrankach i zabawkach, Batman oraz... konik Pony.
           Ksiądz Andrzej Bemowski niepotrzebnie wyhamował. Bo przecież co jak co, ale największym zagrożeniem dla dzieci są bajki. Szczególnie braci Grimm. Pełno w nich magii, diabłów, duchów i czarów.    Swoją drogą czym się różnią cuda będące kwintesencją wiary katolickiej od „czarowania” wiedzą tylko spece pokroju księdza Bemowskiego i Natanka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz