kontakt

wtorek, 28 maja 2013

Życie na śmieciach - syf, kiła, mogiła!

            Niedawno magazyn „Vice” opublikował niedawno wywiady z kanadyjskimi dziewczynami, które można określić jednym słowem – syfiary. W swoich pokojach mają totalny bałagan, nie dość tego, dopasowują do tego „ideologię”. 
 
            Niektóre z nich uważają się za artystki, a bałagan wołający o pomstę do nieba to według „artystyczny nieład”. W ich pokojach walają się zużyte baterie, butelki, talerze z zaschniętym jedzeniem, jakieś dziwne przedmioty, maskotki, bibeloty, pamiątki, kolorowe magazyny, zabawki czy nawet tampony. I oczywiście stery ciuchów! 














             Ten domowy burdel ma być protestem wobec uporządkowanego świata, a tak naprawdę jest tylko objawem totalnej degrengolady. W tym otoczeniu dziewczyny czują się zupełnie dobrze, przyzwyczaiły się do nurkowania w stercie śmieci. Nawet cieszą się z „niespodzianek”, jak znajdą coś dziwnego, zapomnianego.
              Ich rodzice dawno odpuścili, to walka z wiatrakami. Nie dość, że zabranie się do sprzątania, to dla nich syzyfowa praca i przymierzają się do tego tygodniami, to jeszcze nawet po jako takim „wysprzątaniu” entropia rośnie w postępie geometrycznym. One po prostu takie są.
Gości raczej nie przyjmują, a jak już to tylko niektórzy wytrzymują na trochę smród, brud i szukanie miejsca, gdzie by można usiąść. A gdy jeszcze hodują jakieś zwierzątka odór jest nie do wytrzymania!
            Niektóre zdają sobie sprawę, że coś jest nie tak, więc jeśli już, gości przyjmują w pokoju rodziców lub przedpokoju. O seksie mówią oszczędnie, ale twierdzą, że zawsze znajdzie się jakiś kamikadze, któremu ten syf nie przeszkadza. 

            Gwoli sprawiedliwości – jest również męskie wydanie „śmieciarza”. Ci nurkują głównie wśród butelek po piwie, resztek jedzenia, płyt i ciuchów.                                               Prawie każdy jest fanem gier komputerowych, wiec w pokoju obowiązkowo musi być pecet, walający się osprzęt, kartony, opakowania i pudła. Czasem dochodzą jakieś narzędzia, plakaty czy seksfotki.
Jedno łączy „obie rasy” - buty byle gdzie i sterty ciuchów. Dotyczy to głównie ludzi młodych. Czyżby kwestia hormonów?!
           Dyskretnie pomija się na ogół „zapach” samych śmieciarzy. Pewnie nie jest to Chanel nr 5.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz