kontakt

środa, 15 maja 2013

Szopka z danielami, czyli co się czepiasz łosiu

            Sławoj Leszek „Flaszka” Głódź ciągle narzeka na brak pieniędzy i różnorakie szykany ze strony mediów. Tymczasem jego poczynania przeczą słowom, że gdańska kuria tonie w długach. Po wyremontowaniu zabytkowej rezydencji w historycznej dzielnicy - Stare Szkoty - i urządzeniu ogrodu z danielami, metropolita gdański inwestuje w odnowienie kolejnego budynku. Robotnicy przebudowują skrzydło budynku sąsiadującego z dworkiem metropolity gdańskiego. Formalnie posiadłość należy do parafii św. Ignacego Loyoli.
             Temat jest drażliwy, gdyż Sławoj Leszek Głódź przeznaczył na to kilka milionów złotych. Pieniędzy na wszytko nie wystarczyło, dziś zajęte są hipoteki wielu nieruchomości archidiecezji. Ośrodek formacyjny w Sobieszewie obciążony jest kwotą pół miliona franków, łąki i pola pod Gdańskiem - 3 mln zł, a archikatedra oliwska wraz z siedzibą kurii ma wpisane w hipotece 21 mln zł zabezpieczenia na rzecz banku. Zastawy na nieruchomościach ma też skarbówka (m.in. 3 mln zł za zaległości podatkowe Stella Maris) oraz osoby fizyczne.
             Komornik, który starał się „znaleźć” majątek kurii, nie mógł zająć rezydencji Sławoja Leszka Głódzia, ponieważ należy ona do parafii św. Ignacego Loyoli .
             Solą w oku dla gdańszczan jest hodowla danieli, którą Sławoj Leszek „Flaszka” Głódź urządził przy swojej rezydencji w Starych Szkotach (obecnie część Gdańska-Oruni).
Problem w tym, że działkę parafia Loyoli otrzymała do wykorzystania na cele kultu religijnego. Nie jest to jakiś skrawek, ma powierzchnię 3300 m2 i wyceniona jest na 457 tys. zł.
Prezydent Gdańska oddał działkę bez przetargu, co więcej za jeden procent wartość - czyli 4,5 tys. zł - tylko dlatego, że miała być wykorzystana „na cele działalności sakralnej, z przeznaczeniem do łącznego zagospodarowania z obecnym terenem parafii". Miał prawo udzielić bonifikaty wyłącznie, jeśli w grę wchodził „cel sakralny". Za ziemię pod hodowlę zwierząt nabywca musiałby zapłacić pełną kwotę z wyceny.
            Transakcja była dla miasta ucieczką od procesy sądowego. Od 2008 r. abp Głódź żądał od Gdańska oddania hektarowego fragmentu Parku Oliwskiego. Prawo kurii do tego gruntu było dyskusyjne, ale władze samorządowe schowały głową w piasek. Spór zakończyło dopiero obdarowanie metropolity tym kawałkiem ogrodu, który dziś służy jego danielom.
            Kuriozalne jest tłumaczenie stanowiska miasta przez Antoniego Pawlaka, rzecznika prasowego prezydenta Gdańska. Otóż twierdzi, że zgodnie z przepisami nabywca ma dziesięć lat na wprowadzenie na tym terenie celu sakralnego. Jeśli tego nie zrobi, po upływie tego czasu gmina może domagać się zwrotu bonifikaty.
           Wprowadzeniem celu sakralnego może być choćby budowa kapliczki. Hodowla zwierząt może być również realizacją celu sakralnego, jeśli daniele zostaną wykorzystane w szopce bożonarodzeniowej - twierdzi rzecznik. Byle daniele nie były sprzedawane!
            Jednym słowem – co wolno wojewodzie (arcybiskupowi), to nie tobie smrodzie! Śmiech na sali!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz