kontakt

niedziela, 12 maja 2013

By prawo znaczyło prawo, a sprawiedliwość sprawiedliwość

            Wszelkie badania opinii społecznej i to na całym świecie, wskazują, że przestępców odstrasza nie wysokość kary, ale jej nieuchronność i zdecydowanie spolaryzowany wymiar. Inaczej mówiąc sprawiedliwość. W Polsce od dawien dawna pokutuje przekonanie o względności orzeczeń sądowych. Praktycznie bezkarni są gangsterzy, milionowi defraudanci czy „świecznikowi” politycy (vide: Sawicka, Czarzasty, Wąsacz), a już szczególnie posłowie i ministrowie. Z drugiej strony w trybie „z bomby” karani są pijani rowerzyści czy „kolekcjonerzy” marihuany.
             Dochodzi do tego inercja wymiary sprawiedliwości, sprawy się ślimaczą, by w konsekwencji wylądować gdzieś na dnie jakieś szuflady. A to są źle przygotowane dowodowo, a to popełniono błędy proceduralne, a to wręcz dowody giną. Wcina je praktycznie wszędzie! W sądach, w prokuraturze, na policji! Tajemnicą poliszynela jest stronniczość sadów, by wręcz nie mówić o korupcji.
              Zmienił się zupełnie obraz adwokata. Jego rola nie sprowadza się do obrony oskarżonego, ale do szukania dziur w przepisach prawnych, do znajomości kruczków prawnych, by proces w nieskończoność przeciągać.
              Nie jest to przepadek, że Polska tyle spraw przegrywa przede Trybunałem Sprawiedliwości (Luksemburg) i Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (Strasburg).
              Podejście do „sprawiedliwości” znakomicie ilustrują dwa przykłady.
             W grudniu zeszłego roku Janusz D. (58 l.) rzucił na Jasnej Górze w Częstochowie w obraz Matki Boskiej żarówkami wypełnionymi czarną farbą. Obraz był zabezpieczony i w zasadzie nie został uszkodzony. Mężczyzna prawdopodobnie jest chory psychicznie. Za ten czyn od razu usłyszał prokuratorskie zarzuty „zniszczenia dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury i obrazy uczuć religijnych”. Grozi mu do 10 lat więzienia. 
             

            Na początku maja tego roku Policja ujęła w Poznaniu mężczyznę, Mieczysława K. (57 lat), który napastował dwie młode kobiety. Wcześniej był karany za gwałty, m.in. na dziesięcioletniej dziewczynce. Grozi mu 8 lat więzienia.
          






            Nijak się to ma do społecznego poczucia sprawiedliwości! Coś jest tutaj postawione na głowie!
            Przypomina się anegdota , jak to w sądzie oskarżony uporczywie, mimo upomnień, zwracał się do sędziego per „wysoka sprawiedliwości”. W końcu sędzia nie wytrzymał i wypalił:
            - Tu nie ma żadnej sprawiedliwości! Tu jest sąd!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz