„Newsweek" dotarł do
dokumentów, które baaardzo ciekawie mówią o „sukcesie
czytelniczym” dzieła Jarosława Kaczyńskiego „Polska moich
marzeń". Pewnie są to marzenia prezesunia o genialności
literackiej. Tygodnik wykrył, że zarobek - 160 tys. zł (informacja
z oświadczenia majątkowego) - wcale nie jest zasługą czytelników,
którzy niby to gremialnie ruszyli do księgarń.
Prezesowi po cichu pomogli posłowie
PiS. Partia „wodzunia” przelała na konto wydawcy książki -
Akapitu - 186 tys. zł. Pewnie znowu zrobili ściepę, jak w
przypadku wynagrodzenia mec. Rafała Rogalskiego. Nomen omen
wydawnictwo Akapity prowadzi znajomy senatora PiS Grzegorz Czelej, a
to ponoć dobry kumpel Adama Hofmana.
Prezes Akapitu, Grzegorz Kieloch, nie
pamięta, za co PiS przelało drukarni 186 tys. zł. Biedaczek
stracił pamięć. Trudno sobie zaprzątać głowę takimi
drobiazgami!
Milczą też władze PiS. Zresztą -
słusznie, gdyż każdy komentarz może tylko ośmieszyć prezesunia
et consortes.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz