kontakt

środa, 22 maja 2013

Panie! Bezmózgowcy i agenci! Mówią, że byli tam, gdzie ich nie było!

             Spór „Lecha” z „Borsukiem” przypomina festiwal piosenki żołnierskiej. Jak to zauważył ongiś Jan Pietrzak – im dalej od wojny, tym więcej partyzantów!
Przepychanka na zasadzie - To ja! Ja byłem najważniejszy! Ja dowodziłem! - żenuje, ale również obnaża po raz któryś miałkość myśli, przede wszystkim Lecha Wałęsy.
Nikt rozsądny nie neguje znaczącej roli Lecha Wałęsy podczas sierpniowych strajków, ale trudno słuchając relacji świadków wątpić, iż mózgiem robotniczych wystąpień był Bogdan Borusewicz. Wystąpienia Lecha Wałęsy coraz bardziej ocierają się o mitomanię - Przeskoczyłem mur i obaliłem komunizm! - to już nawet przestaje być śmieszne.
            Słowa Henryki Krzywonos, która w wywiadzie udzielnemu tygodnikowi „Wprost” powiedziała, że to nie Lech Wałęsa był przywódcą strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. , a Bogdan Borusewicz, obecny marszałek Senatu, wywołały burzę w necie i mediach. 
             W zasadzie nie ma o czym dyskutować, gdyż dżentelmeni o faktach nie rozmawiają. Do tej kategorii jednak Lecha Wałęsę trudno zaliczyć. Zawsze jakoś odnosiłem wrażenie, że jest tylko figurantem, któremu woda sodowa rozsadza mózg.
             Dla przypomnienia, bo „Lechu” pamięć ma krótką. - Krzywonos powiedziała prawdę - stwierdził Andrzej Kołodziej, zastępca Wałęsy w prezydium MKS. - Do czasu Sierpnia ’80 Wałęsa nie był nikim specjalnym, po prostu jednym z robotników. Potwierdził również, że to Borusewicz wymyślił strajk i „wyznaczył Lecha" na „przywódcę”ze wzgędu na jego niekwestionowaną charyzmę.
             Problem w tym, że dokumenty (m.in. również film „Robotnicy’80”) wyraźnie mówią, iż Wałęsa chciał strajk skończyć 16 sierpnia, po podpisaniu porozumienia z dyrektorem stoczni odnośnie podwyżek – pensja 2 tys. zł, a dla niego gwarancja powrotu do pracy. Byłby to więc tylko „protest o kiełbasę”. Robotników spod bramy zawróciła Alina Barbara Pienkowska, żona Bogdana Borusewicza.
             Wałęsa nawet się nie zająknął o więźniach politycznych. Tylko twarda psotawa Andrzeja Gwiazdy i „Borsuka” spowodowała, że z więzienia wypuszczono m.in. Jacka Kuronia i Adama Michnika.
             Pomijając kwestię „Bolka”, Wałęsie wyraźnie puszczają nerwy. Insynuacje o bezmózgowiu Henryki Krzywonos i agenturalności „Borsuka”, to już słoma z butów.
Bogdan Borusewicz milczy. I słusznie. Kodeks Boziewicza wyraźnie mówi o tzw. zdolności pojedynkowej. Z niektórymi ludźmi po prostu się nie dyskutuje, nie ma sensu. Być może BB wychodzi z założenia – woźnica nie jest ,mnie w stanie obrazić.
            A wytrysk z mózgu Wałęsy, słowa - ja się wypowiadam w czasie i przestrzeni - określają go najlepiej. Tylko ta przestrzeń jest chyba krzywoliniowa, zapętlona we wstęgę Möbiusa.
I jeszcze jedno. Po co w ogóle ta dyskusja, jak wszem i wobec wiadomo, że strajkiem dowodzili bracia Kaczyńscy!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz