Antoni Krauze („Czarny czwartek”) idzie za ciosem! Wpisuje
się w nurt bogoojczyźnianej, surrealistycznej wizji świata i rządzącej nim
wszechmocnej rosyjsko – polskiej mafii.
Chce
nakręcić film o wydarzeniach, które doprowadziły do katastrofy smoleńskiej.
Reżyserowi chodzi m.in. dwie wizyty Lecha Kaczyńskiego w Gruzji, m.in. tą, kiedy prezydencki konwój został ostrzelany.
„Sytuacja była bardzo groźna, był to kolejny atak ze strony rosyjskich
okupantów Osetii.(...). Ci, którzy chcieli się pozbyć polskiego prezydenta,
dostali wyraźny sygnał, że polskie władze specjalnie się tym nie przejmą"
- stwierdził.
Jednym z
kandydatów do roli prezydenta Lecha Kaczyńskiego był Marian Opania. Aktor
kategorycznie odmówił „z racji swoich zapatrywań polityczno-społecznych".
Zaznaczył, że „jako osoba myśląca" nie może godzić się na udział w filmie,
który sugerowałby, że w Smoleńsku doszło do zamachu.
Przydupas
naczelnego PiS – uara, Adam Hofman, od razu to skomentował.
- Marian Opania jest
słabym kabareciarzem i się do tej roli nie nadaje - powiedział w „7. dniu
tygodnia" w Radiu Zet. - To nie jest
rola dla kabareciarza. Ja się cieszę, że taki słaby kabareciarz nie zagra Lecha
Kaczyńskiego. Jest słaby i się nie nadaje – podsumował.
Jasne! Marian Opania w osiągnięciach kabaretowych Hofmanowi
do pięt nie dorasta!
Aleksander
Bardini (jeszcze w stanie wojennym) mówił, że dupa jest do srania, a aktor do grania. Można i tak... Wbrew sobie,
wbrew swoim przekonaniom. Z drugiej strony trudno aktorowi identyfikować się z
mordercami, gwałcicielami czy innymi psycholami. A jednak grają!
Ponoć
chętnie w rolę Lecha Kaczyńskiego wcielą się m.in. Jerzy Zygmunt Nowak, Witold
Pyrkosz, a także Marian Kociniak. Wspólnikowi od kradzieży księżyca jakoś tego nie proponowano...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz