A może karzę? Bo większość dzieci
naukę traktuje jak karę, coś zupełnie bez składu i ładu, co w
przyszłości i tak nie ma znaczenia. Nie przyda się bowiem do
niczego. Przynajmniej większość wbijanej do głów wiedzy.
Uczy się dziatwa wzorów chemicznych
mydła, jakichś siatek dyfrakcyjnych i prążków, rysuje, przesuwa
hiperbole i cykloidy, macha rękami, by ustalić kierunek wektora
indukcji.
Rozdęte programy nauczania powodują
tylko frustrację uczniów, nauczycieli i rodziców. Jedynie kolejni
ministrowie oświaty i wychowania są pełni optymizmu i wiary w
swoje dokonania! A to jeden mundurki wprowadzi, drugi zlikwiduje,
inny „gimbusy” wymyśli, jeszcze inny o laptopach dla każdego
ucznia bredzi. Majstrują w programach nauczania, na zasadzie – Co
by tu jeszcze spieprzyć panowie? Co by tu jeszcze? Panie nie są
lepsze!
A tymczasem przydatna wiedza ogólna
maleje i maleje... Uczniowie w podstawówkach nie znają tabliczki
mnożenia, nie potrafią napisać życiorysu, posługują się
slangiem, a nie językiem polskim. Im dalej w las, tym gorzej! Lektur
praktycznie nikt nie czyta.
Nauczyciel jest praktycznie
bezradny. Dyrektor i kuratorium rozlicza go z każdej jedynki, bo
przecież to jego wina, że jakiś „geniusz” do szkoły
przychodzi z łaski.
Dla
nowatorów – szerokie pole do popisu, szczególnie przy maturach!
Pan minister i pani ministra, aż ręce zacierają z uciechy, żeby
coś zmienić, zapętlić, jakieś szablony, schematy, wzorce i
klucze wprowadzić. I przy okazji oduczyć samodzielnego myślenia.
Przebojem sezonu jest domaganie się
przez polskich biskupów matury z religii! To „w większym stopniu
na kształtowanie w absolwentach szkół ponadgimnazjalnych
integralnej wizji świata” - napisali biskupi po środowym
spotkaniu komisji wspólnej rządu i Episkopatu.
Argumentują, że w demokracji
zróżnicowany światopogląd to normalka i wszyscy mają takie same
prawa. A religia jest tak samo ważna jak np. matematyka czy język
polski. Jak zwykle kler traktuje demokrację wybiórczo. Na przykład
prawo do aborcji czy prawa do zapłodnienia in vitro, jak również
prawa do legalizacji związków partnerskich, nie mieszczą się w
tym pojęciu. To bowiem „cywilizacja śmierci”.
To oczywista oczywistość –
demokracja tylko dla katolików! Reszta na stos!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz