W Warszawie, w Święto
Niepodległości, 176 osób zostało doprowadzonych na komisariaty, po burdach do
jakich doszło na trasach „pokojowych przemarszów”. Rany odniosło 22
funkcjonariuszy, trzech z nich trafiło do szpitala. Zatrzymane osoby, to
wyłącznie Polacy.
Do zadymy doszło w samym centrum
stolicy, niedługo po rozpoczęciu Marszu Niepodległości, organizowanego m.in.
przez działaczy Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego. Na ul.
Marszałkowskiej w stronę policji poleciały race, petardy, kamienie, kostki
brukowe, kosze na śmieci i butelki.
Niektórzy z uczestników marszu, oskarżają
policję o sprowokowanie zamieszek. Ich zdaniem mężczyźni „po cywilnemu”, w kominiarkach
i pałami w rękach, nijak się mają do służb prewencyjnych.
Policja odbija piłeczkę, ich
zdaniem agresja demonstrujących była „wszechpolska”, więc funkcjonariusze
zmuszeni byli do użycia broni gładkolufowej i miotaczy gazu pieprzowego
To kolejny rok z rzędu, takiego świętowania.
W 2011 r. po starciach z policją zatrzymano 210 osób, z czego niemal połowę
stanowili obcokrajowcy, głównie z Niemiec. Zostało wówczas lekko rannych 40
policjantów, 22 z nich udzielono pomocy medycznej. Do szpitali przewieziono 29
osób. Zniszczonych zostało 14 radiowozów, na pl. Na Rozdrożu spalono dwa
samochody TVN, uszkodzono też wozy m.in. Polsatu i Polskiego Radia.
W 2010 r. także doszło do starć.
Interweniowała policja, zatrzymano 33 osoby, ranny został jeden funkcjonariusz.
Nie wnikając
kto i czy kto kogoś prowokował, jedno z pewnością można stwierdzić – jak ktoś
chce kopnąć psa, powód zawsze się znajdzie. Zdecydowana większość uczestników
te zadymy w dupie ma jakiekolwiek powody! Przyszli czy też przyjechali, właśnie
po to – na zadymę! Dla nich Narodowe Święto Niepodległości ma taki sam wymiar
jak mecz „Huraganu” Brzesko Dolne z „Naprzodem” Henryków Górny.
Nie ma co
rozdzierać szat i płakać nad rozlanym mlekiem. Polacy nie potrafią świętować. A
nie potrafią, bo ich nikt nie nauczył. Jeśli już, państwowe święta kojarzą się
z przymusem i „nadymaniem”, vide: 1 Maja. Większość społeczeństwa postrzega
instytucję państwa jako pijawkę i w żadnym aspekcie się z nim nie utożsamia.
Po 123 latach zaborów i iluś tam
odzyskania niepodległości, Polska w mentalności większości, szczególnie „młodych”,
nie jest kojarzona jako państwo obywatelskie, sprawiedliwości społecznej i
równości wobec prawa. Raczej jako folwark kolesi, którzy co cztery lata dzielą
się łupami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz