kontakt

sobota, 17 listopada 2012

Ręka, noga, mózg…





Do Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach trafiła na początku tego roku 90-letnia kobieta ze złamaną ręką. Później doszła zakrzepica żył. Lekarze skonsultowali się ze specjalistami chirurgii naczyniowej szpitala w Końskich i ostatecznie amputowali prawą rękę.
            Rodzina uznała, że kobietę niepotrzebnie okaleczono i złożyła wniosek o odszkodowanie do wojewódzkiej komisji orzekającej o zdarzeniach medycznych. Takie komisje powstały w tym roku i miały pozwolić pacjentom szybciej ubiegać się o zadośćuczynienie za błędy medyczne. Może to być maksymalnie do 100 tys. zł, a w przypadku śmierci - do 300 tys. zł. Rodzina pani Marii wystąpiła do szpitala o wypłatę 30 tys. zł.  Tymczasem szpital zaproponował 5 tys. zł. I taką sumę orzeczono.
            Wszystko zgodnie z odpowiednimi przepisami, gdyż to właśnie szpital ma proponować sumę odszkodowania.  A że komisja „klepnie” taka propozycję, wydaje się być czymś oczywistym. Ręka rękę myje! Jak jej nie amputują...
Hmmm... I jak tu nie dowołać się do tradycji czarnego humoru?     


Urzędnicy z ZUS z uporem maniaka przyznawali rentę czasową facetowi, któremu ongiś tramwaj uciął obie nogi. Gdy po raz czwarty zjawił się u chirurga po odpowiednie zaświadczenie, ten wkurwiony napisał: „Ujebało mu obie nogi i już mu, kurwa, nie odrosną !". Co potwierdził pieczątkami.
            I jeszcze „cuś”.
            Do pacjenta, który przebudził się po operacji podchodzi chirurg i mówi:
- Mam dla pana dwie wiadomości, jedną dobrą, dryga złą. Od której zacząć?
            - Może od tej złej...
- Wie pan, przywieźli pana w nocy i usłyszałem, że mam amputować nogę. No to amputowałem... Ale nie tą...
- Druga została? - pyta przerażony pacjent.
- No nie... Bo musiałem amputować tę chorą też...
- A ta dobra wiadomość?
- Pacjent z sali obok, zgodził się od pana odkupić buty.

           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz