kontakt

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Błyskotliwy, jak zwykle, Lechu, nic nie kuma!

             Były prezydent Lech Wałęsa błysnął formą intelektualną w wywiadzie udzielonym dla „Wprost”. Wydawało się, że książka jego żony Danuty „Marzenia i tajemnice”, miała już swoje pięć minut, a tu znowu - trup w szafie!
             - Książka mojej żony nie powinna powstać. Jestem za prawdą i równouprawnieniem, ale nie nagle, nie po 50 latach małżeństwa! - mówi Lechu. - 50 lat miałem spokój, byłem ważniejszy! Teraz ważniejsza jest żona. Przychodzę do domu, lodówka pusta, bo ona akurat pojechała na spotkanie autorskie – dodaje gorzko.
              Tak, pusta lodówka boli! Tym bardziej jak człowiek był przyzwyczajony do hołdów i skakania wokół niego. A tu chleb trzeba pokroić, posmarować, coś tam między kromki włożyć. I ta ważność żony! Służyć ma, a nie gdzieś się włóczyć!
               Jest też aspekt „artystyczny”. - Jestem zły, bo wydałem z pięć książek i wszystkich razem nie sprzedałem tyle, ile ona jednym ruchem. Byliśmy pięknym małżeństwem. Żadnej kłótni, a teraz to się trochę za głowy łapiemy – żali się Lechu.
Jak ona śmiała?! Gdyby książka okazała się porażką – to co innego! Wtedy Danka by wiedziała, ze jej miejsce jest w kuchni przy krojeniu chleba dla noblisty.
              - Posłałem żonę po Nobla, a ona mówi, że pojechała jako matka Polka? No to była zmiana koncepcji! Jednak byłem za sterem, a nie żona.
               Dla niego to oczywista oczywistość, ze Nobla dostał za zasługi, a nie koniunkturalnie. Przecież zawsze był sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem. A że czasami totalnie „odpływa”, to już inna bajka, chociaż kilka razy przerabiana.
               Zabolało, ale nie na tyle, by jak twierdzi noblista, by rozbić małżeństwo. „Pomroczność jasna” jest, jak widać, chorobą rodzinną.
               Trochę to jak z zajączkiem. Budzi się rano i podśpiewuje nad rzeczką.
               - Jestem królem zwierząt, jestem królem zwierząt!
               Nagle widzi ziewającego lwa.
               - Coś mi się popierdoliło, coś mi się popierdoliło! - kontynuuje.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz