Rzecz się działa w Australii. Pięć
lat trwała batalia sądowa o odszkodowanie za wypadek w czasie
seksu, jaki to miał miejsce „na delegacji”.
Kobieta pracującą dla federalnej
agencji rządowej, została wysłana do pracy „w teren”.
Zarezerwowano jej motel i po kolacji z przyjacielem, udali się
wiadomym celu - do pokoju. Mieli pecha – w czasie „zabawy w tatę
i mamę”, na głowę kobiety spadł szklany klosz. Spowodowało to
uszkodzenie nosa i ust, która trafiła do szpitala, a potem
cierpiała na napady lękowe i depresję. Komisja lekarska uznała ją
za niezdolną do pracy.
Zażądała więc
odszkodowania od firmy Comcare (zajmuje się ubezpieczeniami
pracowniczymi), a gdy ta odmówiła, rozpoczął się proces sądowy.
Argumentacja ubezpieczyciela sprowadzała się do stwierdzenia, ze
seks nie był związany z jej ustawową pracą. Jednakże Sąd
Federalny stwierdził, że nie miało znaczenia, czy kobieta spędziła
wieczór uprawiając seks, czy na grze w karty, wciąż bowiem była
w pracy. W rezultacie odszkodowanie kobiecie przyznano.
Po wyroku prawnicy
Comcare stwierdzili, że rozważają oddanie sprawy do Sądu
Najwyższego Australii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz