kontakt

czwartek, 6 grudnia 2012

Jestem Żydem, gejem, cyklistą i masonem



Wiadomo, że wszystko przez nich! I po co drążyć temat?
W ostatnim programie „Kultura, głupcze”, emitowanym przez TVP2, dotyczył „kultury gejowskiej”. Toczyła się rozmowa o wszystkim i o  niczym, z tolerancją dla inności seksualnej w tle.
A mnie guzik interesują sprawy łóżkowe twórcy! Chcecie sobie budować getto? Budujcie! Ale beze mnie! Nie wciągajcie mnie w swoje coming outy, wynurzenia i rozterki!
Kultura gejowska? A może kultura łysych, grubych albo onanistów? A może kultura impotentów, nimfomanek i utylizatorów śmieci?
 Już próba była – literatura kobieca. Jasne, że różni się od męskiej. Kobiety mają być kobiece, a mężczyźnie męskie… Tak samo się różni jak pisanie Elizy Orzeszkowej i Manueli Gretkowskiej. Tylko, po prostu, literatura ma być dobra! Niezależnie od tego, kto ją pisze, kobieta , mężczyzna, gej, transwestyta, heteryk, czy biseksualista. Nie dla grafomanii!
Podobnie każda sztuka! Jak każde działanie, które ma w podtekście twórczość.
 - Mam nadzieję, że ta dyskusja coś zmienia, zmieniła coś w państwa domach… - zakończył żenadę Kamil Dąbrowa.

            Nic nie zmieniła! No bo co, do kurwy nędzy, miała zmienić?!
Przypomina mi się dowcip nieśmiertelnego radia Erewań, którego odpowiedzi na pytania są ciągle cool i jazzy.
- Czy to prawda, ze Czajkowski był homoseksualistą?
- Prawda, ale nie za to go cenimy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz