Walczyć z HIV /
AIDS można różnie, różnie też można taką walkę reklamować.
W Szanghaju odbyły się pierwsze w Chinach mistrzostwa w
masturbacji. Dziesięciu zawodników zmierzyło w „biciu konia na
czas”, by walczyć o tytuł najlepszego onanisty.
Organizatorzy
pozwolili uczestnikom nosić okulary lub maskę, aby zapewnić im
komfort anonimowości. Do wygrania nie wystarczała „wytrzymałość”
liczył się też „wynik ilościowy”.
Sponsorem zawodów
zwanych Vankaton był jeden z chińskich producentów gadżetów
erotycznych. Jako podnieta dla koniobijców służyły dmuchane lalki
i hostessy poprzebierane za pielęgniarki czy policjantki. Jednym
słowem – dla każdego coś miłego!
Zwycięzca
osiągnął wynik 10 godzin!
Ciekawostką jest
fakt, że zawody w masturbacji nie są żadną nowością! Pierwsze
odbyły się w 1995 r. w San Francisco. Potem też w Danii. Ich cel,
o dziwo, jest zazwyczaj szczytny, charytatywny – głównie
zapobieganie HIV/AIDS, edukację i leczenie. W ciągu sześciu lat
zebrano 25 tys. dolarów.
Zawodnicy mają
czym zaimponować! Notuje się nawet rekordy. A więc - czas
walenia gruchy - 10 h i 12 min, najdłuższy wytrysk – 4,22 m. W
tych kategoriach kobiety, oczywiście, chłopom nie podskoczą!
Najlepsza zawodniczka swoją „małą” maltretowała przez 5 h i 4
min. Nie pozostają jednak w tyle w innych konkurencjach. Tak więc
liczba orgazmów jeden po drugim – 226, chłop jest gorszy –
„tylko” 83.
Kurde, jak oni to
robią?!
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz