Były asystent społeczny
świętokrzyskiej posłanki Solidarnej Polski Beaty Kempy, a
jednocześnie pracownik biura klubu parlamentarnego tego ugrupowania,
Mariusz Łuszczek, beknął za „szpiegostwo”.
Sprawa jest śmiechu warta, bo cóż to
za tajemnice ujawnił „aniołkowi Kaczyńskiego”, posłance
Ilonie Klejnowskiej? Brzmi to dumnie i poważnie - strategię
działania, badania, plany, zamierzenia, postulaty itp.
Szef SP Zbigniew Ziobro twierdzi, że
„omotanie” działacza jego partii mogło być kierowaną przez
kierownictwo PiS zaplanowaną akcją. Nowa afera Watergate! Agent
Tomek w spódnicy! Nie śpij! Wróg czuwa!
- Wielokrotnie okazywało się, że
PiS robi szybko konferencję przed SP, wykorzystując nasze pomysły
(...). Dopiero teraz dowiadujemy się straszliwej prawdy - mówi
tygodnikowi „Wprost” poseł SP Patryk Jaki. Taaaak... Straszliwa
prawda! Zdradzone tajemnice na miarę klęski narodowej!
Swoją drogą, czym baba chłopa może
„omotać? Pytanie zostawiam bez odpowiedzi, bo jest oczywista.
Mariusz Łuszczek jak pierwszy naiwny dął się wpuścić w maliny.
Ciekawe, czy gdyby próbowała go „omotać” Marzena Wróbel też
byłby tak uczynny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz