Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji
ustami Michała Boni wycofało się z projektu zniesienia
odpowiedzialności właścicieli wyszukiwarek internetowych za
umożliwianie dostępu do nielegalnych treści. Przeciwko takiemu
rozwiązaniu zaprotestowało blisko 500 twórców oraz ministerstwo
kultury. Głównie chodzi o wyniki, które odsyłają do
zamieszczonych „na lewo” filmów, muzyki i e-booków.
To takie trochę wylanie dziecka z
kąpielą, minister chyba po prostu pękł pod naciskiem środowisk
twórczych. Sprawy ściągania nielegalnych treści są unormowane
odpowiednimi ustawami, po co mnożyć nowe? Odpowiadać powinni
zamieszczający te treści, a nie ściągający. Coś mi tu śmierdzi
odpowiedzialnością zbiorową!
Kiedyś minister Boni zakombinuje się
na śmierć, przykładem mogą być ACTA.
Przeciwko zdjęciu odpowiedzialności
właścicieli wyszukiwarek i katalogów linków protestowało blisko
500 twórców i ministerstwo kultury. W liście wysłanym do premiera
Donalda Tuska polscy reżyserzy, muzycy, pisarze, aktorzy i plastycy
napisali, że uchwalenie ustawy o świadczeniu usług drogą
elektroniczną w kształcie proponowanym przez MAC uczyni Polskę
„rajem dla portali pirackich z całego świata”. Pod listem
podpisali się m.in.: Jacek Bromski, Józef Hen, Agnieszka Holland,
Jan A.P. Kaczmarek, Krzysztof Krauze, Zbigniew Libera, Magdalena
Łazarkiewicz, Juliusz Machulski, Jerzy Skolimowski, Michał
Urbaniak, Andrzej Wajda I Henryk Waniek.
Kwestia pirackiego ściągania jest
bardzo względna. Wiadomo – chodzi o szmal! Twórcy narzekają, że
wycieka im kasa. Nie do końca jest to prawda. Trudno sobie
wyobrazić, że ktoś ściągający jakąś muzę, podyrda do sklepu
kupić płytę! Często jest to nawet reklama dla twórców. Czymś
innym jest udostępnianie, a czymś innym zarabianie na tym. To
trzeba wyraźnie rozgraniczyć. Rozwiązanie jest proste, stosowane
w wielu krajach. Niewielka, ale naprawdę niewielką opłatą za
ściągnięcie! Kto by się wtedy bawił w szukanie po Internecie!
Swoją drogą, jak ktoś chce – to w
Internecie i tak znajdzie prawie wszystko.
Jeżeli kupuję mleko, to przecież nie
pytam czy krowa była kradziona! Jeżeli na targu zaopatruję się w
jajka, nie dociekam czy kura była sprzedającego, czy sąsiada! To
trochę tak, jakby mieć pretensje do budowniczych dróg, że jakaś
prowadzi do burdelu.
Już widzę jak minister Boni skarży
Google! Śmiech na sali!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz