kontakt

niedziela, 31 marca 2013

Jezus zmartwychwstał, czyli kilka wcieleń Zbawiciela


Świat wręcz roi się od zbawicieli. Brytyjski transwestyta, japoński polityk, brazylijski astrolog - do koloru, do wyboru! Część z nich to totalne, nawiedzone świry, inni odlecieli „ze wspomaganiem”, jeszcze innym obluzowały się trybiki po jakiś wypadkach. Psychiatrzy mieli by z nimi duuużo do pogadania!                                                                                       

         
                Krishna Venta - twórca kultu Fontanna Wiedzy, Mądrości, Wiary i Miłości Świata.
Faktycznie koleś nazywał się Frances Herman Pencovic, a rozpropagował kult w Kalifornii, w późnych latach 40. XX w. To taki wczesny hippis, który odziany w zgrzebną szatę, potrząsając rozpuszczonymi piórami gasił pożary, ale też przyganiał bezdomnych. Członkowie seksty musieli zapuścić brody i chodzili boso. Już jako „Jezus” guru przegiął trochę, gdyż „obrabiał” żony wyznawców czekających na transport rakietą do nieba, gdzieś też zapodziała się kasa sekty.
            Zginął w 1958 r. zamachu bombowym, co było aktem desperacji jednego z byłych wyznawców, który wraz z „Jezusem” podążył do Królestwa Niebieskiego.
                   




Arnold Potter w XIX w. przewodził mormonom i jakoś ich przekonał, że jest wcieleniem Jezusa. Grupa jego wyznawców osiedliła się w Iowa, chodzili w uroczystych, czarnych szatach, a kobiety były „wspólne”.
Sprawa się rypła, gdy „Jezus Potter” zdecydował się wstąpić do nieba, jadąc na osiołku. Podjechał do krawędzi urwiska, zsiadł, skoczył i ...pozamiatane! Wiadomo, twarde lądowanie! Cud się nie zdarzył, więc chyba Jezusem nie był, ale laureatem nagrody Darwina mógłby zostać.








Mistuo Matayoshi  - to wspólczesny konserwatywny japoński polityk, który podjął się „konserwatywne wartości” podnieść na zupełnie nowy poziom. Twierdzi, że jego pełne nazwisko brzmi: „Jedyny Bóg Matayoshi Mitsuo Jezus Chrystus”. Plany ma szerokie! Najpierw chce zostać premierem Japonii, potem mierzy w stanowisko sekretarza generalnego ONZ. Wtedy dopiero będzie mógł zreformować „zepsuty  świat” i wypalić ogniem zło!
            Jeździ po kraju gigantyczną furgonetką i agituje stylizowanym głosem, inspirowanym tradycyjnym teatrem Kabuki. Dziewięć razy startował w różnych wyborach, ale jakoś bez większego efektu.
 
David Shayler  - to nawet wśród „Jezusów” ewenement. Jest byłym agentem MI5, brał nawet brał udział w przygotowaniach do zamachu na Muammara Kaddafiego. Po przejściu „do cywila” raz po raz głupawymi wypowiedziami wikłał się w jakieś skandale.
Twierdzi, że Jezus ciągle żyje właśnie „w nim”.  Dysponuje ponoć boskimi mocami – może wpływać na pogodę, zapobiegać atakom terrorystycznym, a nawet przewidywać wyniki meczów piłkarskich.
Obecnie żyje jako kobieta - Delores Kane. 

 
Shōkō Asahara – jest założycielem niesławnej japońskiej sekty Aum Shinrikyo (Najwyższa prawda), znanej z ataku sarinem w tokijskim metrze (lata 90., zginęło 13 osób, około 5,5 tys. osób zostało zatrutych).
            Jednym z głównych założeń sekty było przeświadczenie o nieuniknionym, rychłym nadejściu końca świata, który przetrwać mieli tylko członkowie organizacji. Chcąc przyśpieszyć jego nadejście, począwszy od 1994 r., członkowie Aum Shinrikyō zaczęli dokonywać w całej Japonii ataków terrorystycznych Bojówkarze sekty mają na swoim
koncie również liczne morderstwa i uprowadzenia.





Marshall Applewhite – był założycielem sekty Brama Niebios. Wiernym obiecał niby Jezus, że poprowadzi ich „ku szczęściu”, które schowane jest w postaci statku kosmicznego za kometą Hale-Boppa. Droga nań jest prosta – wystarczy popełnić samobójstwo.  Efektem była zbiorowe samobójstwo członków seksty w 1997 r. (39 osób) na Rancho Santa Fe w Kalifornii. Sposób był prosty – barbiturany popite alkoholem.
Znalezione ciała odziane były w czarne mundury z naszywką „Brama Niebios Goście”, buty Nike, a nad ich głowami powieszono worek z informacjami identyfikacyjnymi i kilkoma dolarami. 

Jim Jones – twórca i prorok kościoła Świątynia Ludu Kościoła Pełnej Ewangelii. Od 1964 r., zgromadzenie miało siedzibę w Kalifornii, a w dziesięć lat później w 1974 r., przeniosło się do Gujany,  gdzie w dżungli powstała niedostępna dla świata osada – Jonestown.  Charyzmatyczny przywódca - uważał się za inkarnacje Gandhiego, Buddy, Lenina i Jezusa - okłamywał swych wiernych, co do wydarzeń w USA, strasząc ich, że cały cywilizowany świat wydał im wojnę i dąży do zniszczenia obozu. Nie pozwalał im także opuszczać kolonii oraz kontaktować się z bliskimi. Mieszkańcy Jonestown żyli w ciągłym terrorze. W 1978 r. zaniepokojony sytuacją kongresman Leo Ryan wraz z grupą dziennikarzy odwiedził osadę i kiedy wracali, już na lotnisku zostali ostrzelani przez sekciarzy. Zginął kongresman i dwie inne osoby.
Jim Jones spanikował i bojąc się konsekwencji zachęcił wszystkich do zbiorowego samobójstwa podczas tzw. „białej nocy”. 909 osób zatruło się cyjankiem proroka znaleziono potem z dziurą w głowie. Sam sobie palnął w łeb albo ktoś mu pomógł opuścić ten ziemski padół. 

Inri Cristo – brazylijskie wcielenie Jezusa Chrystusa. Znany jest z licznych udziałów w telewizyjnych show, gdzie wygłasza kontrowersyjne przemówienia. Ze swoją misją odwiedził już 27 państw i wszędzie budzi „małą” sensację.
            Był ponad czterdzieści razy aresztowany ze względu na swoje wypowiedzi i wygląd.   Policja bowiem traktuje go jako świra. 
 



Yahweh ben Yahweh – to „perełka” wśród inkarnacji Jezusa Chrystusa! Naprawdę nazywa się Mitchell Hulon, jest założycielem sekty Naród Jahwe (1979 r.). Czarny nacjonalista, otwarcie wyraża niechęć do „białasów” i Żydów – to jest gość! A ma powody do ostrych sformułowań, bo przecież przeinaczono całą Re;igię! Bóg jest bowiem czarny i czarny był Jezus Chrystus.
Prorok i wcielenie Jezusa dość bezwzględnie walczy o swoje królestwo, jednak na Ziemi. W 1991 r. Yahweh został skazany na 11 lat więzienia za 14 rytualnych morderstw na białych. Ofiary były zabijane w przeróżny sposób, jednej nawet obcięto głowę.
Wyszedł warunkowo w 2001 r. Zmarł na raka prostaty w 2007 r.
           
         Pod względem objawień inkarnacji Jezusa Chrystusa rekordowy był XX w.  Pojawiło się ich 23. W XIX w. tylko 5 i jak do tej pory także tylu w XXI w.
              Weselmy się! Alleluja i do przodu!


 




 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz