Biblioteka Narodowa we współpracy z
agencją TNS Polska przeprowadziła badanie czytelnictwa w Polsce.
Dane są przerażające! Aż 61 % Polaków w ciągu ostatniego roku
nie przeczytało ani jednej książki! Sondaż zrealizowano na
losowej reprezentatywnej próbie 3 tys. obywateli Polski w wieku 15
lat i więcej.
Badanie przeprowadzane jest co dwa
lata, od początku lat 80. XX wieku. Książkę zdefiniowano bardzo
szeroko – jako album, encyklopedię, poradnik, słownik czy e-book.
Jako czytelników przyjmuje się osoby,
które „przerobiły” w ubiegłym roku przynajmniej siedem
pozycji. Było ich tylko około 11%. W latach 1994 - 2004 liczba ta
wynosiła 22 - 24%.
Co jest pocieszające, książki czyta
prawie dwa razy więcej nastolatków, niż osób po 60-tce.. Częściej
czytają kobiety, niż mężczyźni. Okazało się, że 34 % Polaków
z wyższym wykształceniem w 2012 r. nie przeczytało żadnej
książki. To dziwi, ale jest syndromem obniżenia jakości
wykształcenia. Zdecydowanie częściej po książki sięgają
mieszkańcy miast, niż wsi.
Jakby tego było mało, Michał Boni,
Minister Administracji i Cyfryzacji, ogłosił projekt założeń
ustawy „o poprawie” warunków świadczenia usług przez Jednostki
Samorządu Terytorialnego. Umożliwia on likwidację bibliotek
zarówno szkolnych, jak i publicznych poprzez łączenie ich funkcji,
bez określenia jakichkolwiek ograniczeń i przesłanek.
Projekt nie zawiera żadnej oceny
stanu obecnego, nie został wsparty jakimkolwiek badaniem potrzeb
czytelników. Powstał po konsultacjach wyłącznie z
przedstawicielami samorządów, które od wielu lat postulują
umożliwienie likwidacji bibliotek według ich preferencji dla
doraźnych oszczędności.
Czyli – chodzi o szmal! Lepiej
wydawać go na nagrody i premie dla ministerialnych urzędników, niż
wspierać szeroko rozumianą kulturę. Rząd ssie samorządy jak
tylko może, zwala na nie coraz więcej statutowych obowiązków, a
dotacje obcina. Chyba zgodnie z przekonaniem, że bez książki żyć
można, ale bez spartolonych autostrad i stadionów – nie.
Skutki są widoczne, społeczeństwo
głupieje, czego spektakularnym dowodem są „wybrańcy narodu” w
polskim Sejmie. Swoją drogą, ciekawe by były wyniki takich badań
na Wiejskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz