kontakt

środa, 16 października 2013

Artysta, patriota czy autoreklamiarz?

            Przy alei Zwycięstwa w Gdańsku, obok czołgu, w nocy z soboty na niedzielę, „pojawiła się” rzeźba z betonu, autorstwa Jerzego Bohdana Szumczyka i zaczęło się! 
             Przedstawiała bowiem niemal naturalnej wielkości postać radzieckiego żołnierza, który gwałci kobietę w ciąży. „Bojec” w jednej ręce trzyma pistolet wycelowany w głowę kobiety, a drugą dłonią przytrzymuje ją za włosy.
              Instalacja stała tylko do niedzieli rana i została wywieziona przez służby miejskie.
              Sprawę bada gdańska prokuratura, która ma podjąć decyzję, czy wszcząć śledztwo pod kątem ewentualnego naruszenia art. 256 Kodeksu karnego (nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych).
             I tu zaczynają się schody! Moim (skromnym) zdaniem jest to pomieszanie z poplątaniem. Jeśli już studenta gdańskiej ASP karać, to nie za „wymowę” rzeźby, ale za ustawienie jej bez odpowiedniego pozwolenia w przestrzeni miejskiej. I nie ma to znaczenia, czy jest to rzeźba, sterta kartonów po „Delmie”, czy puszki po farbie. Artysta sam się zresztą „podstawił” policji, nie było tajemnicą kto jest autorem instalacji.
             Jeśli ktoś działa a ramach szeroko pojętego, często prowokacyjnego street artu, nie obchodzą go pozwolenia, to prawda. Z drugiej strony, swojego działania nie reklamuje, nie firmuje nazwiskiem. A jeśli firmuje – jakieś procedury muszą być zachowane. Trudno sobie wyobrazić, by ktoś stawiał po parkach co chce.
            Paradoksem jest fakt, że rzeźba jest pracą dyplomową Jerzego Bohdana Szumczyka. Wygląda na to, że promotor zastrzeżeń nie miał, ale jak ćwierkają wróbelki, wątpliwości miała pani rektor.
            Co do samej rzeźby... Wydaje mi się, że mimo wszystko sztuka (twórca) musi uwzględniać podstawowe archetypy przekazu: cel-metoda-środki. Tego w tej instalacji nie widzę. - Chodziło mi o tragedię tych kobiet, o to całe cierpienie - powiedział rzeźbiarz.
             Jakoś to do mnie nie przemawia, można to było przedstawić we inny sposób. W końcu te 600 tys. radzieckich żołnierzy, którzy zginęli na ziemiach polskich, nie tylko „rabowali, palili i gwałcili”. Sądzę, że prowokacja (to bez wątpienia był jeden z celów) nie może być li tylko prowokacją. Sztuki w tym nie widzę, może ślepy jestem, albo za głupi na taki „głęboki” przekaz.
            Jak można się było spodziewać ambasador Rosji w Polsce, Aleksander Aleksiejew wyraził swoje oburzenie. Jego zdaniem ma charakter bluźnierczy i obraża uczucia Rosjan.
             Kuriozalnie brzmią wypowiedzi Jerzego Bohdana Szumczyka.
- Zabrakło mi trochę sił i środków – żali się. - Rzeźbę chciałem ustawić 17 września, w rocznicę napaści Rosji na Polskę w 1939 roku. Miała stanąć w Berlinie, pod Bramą Brandenburską. Wszystko było gotowe, ale okazało się, że za dużo kosztowałby mnie transport.
             No szkoda, wielka szkoda! Trzeba było ogłosić narodową ściepę, byłaby sława na cały świat!
Dalej też jest fajnie i skromnie.
- Dotąd tego nie ujawniałem, ale powiedziałem na policji, że to ja zamalowałem napis ,,imienia Lenina", umieszczony nad Bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej.
             Najgorsze co może teraz zrobić prokuratura, to jakimś wyrokiem usankcjonować „twórczość” studenta piątego roku gdańskiej ASP. Będzie to nobilitacja na „represjonowanego artystę”.


1 komentarz:

  1. Ja bym nie była taka surowa dla rzeźbiarza, bo moim zdaniem, nim jest. Miałabym wątpliwości - jedynie co do sposobu, miejsca i samego zachowania artysty. Jak już się na takie promowanie, swojej osoby i twórczości, zdecydował, to musi ponieść tego konsekwencje. Ale myślę sobie, że on od tego nie ucieka, bo nawet przyznaje się do wcześniejszego czynu. Pewna jestem też, że J.B.Szumczyk do skromnych osób ( czyt, artystów ) nie należy. Życzę mu więc - sławy, na którą, być może, zasługuje, bo rozgłos, już - ma. Cel, jakiś osiągnął. Tylko czy taka droga - do sławy, go zaprowadzi? - wątpię. Musi pokazać, co potrafi, jako rzeźbiarz, a nie skandalista. Chociaż często idzie to w parze - życzę mu tego.

    OdpowiedzUsuń