John Malcolm Thorpe Fleming „Jack”
Churchill (ur. 16 września 1906 w Surrey, zm. 8 marca 1996 w Surrey)
był oficerem British Army. Nosił ksywy „Fighting Jack Churchill”
(waleczny) i „Mad Jack” (wściekły, szalony).
W czasie II wojny światowej służył
w szeregach oddziałów Commando. W bój zwykł wyruszać uzbrojony w
długi łuk, strzały oraz pałasz claymore. Był autorem zdania:
„każdy oficer udający się w bój bez miecza jest nieodpowiednio
uzbrojony”.
No jasne! Szczególnie, jeśli idzie
naprzeciw karabinów maszynowych!
Churchill urodził się w angielskim
Surrey i ukończył Royal Military Academy w Sandhurst. W 1926 r.
rozpoczął służbę w Birmie wraz z Regimentem Manchesterskim.
Opuścił armię w 1936 r. i rozpoczął pracę redaktora gazety.
Dobrze grał na dudach (!), a że i dobrze strzelał z luku, zagrał
małą rolę w filmie „Złodziej z Bagdadu”.
Do armii powrócił po wybuchu wojny.
W maju 1940 r., wraz z manchesterczykami, uderzył z zasadzki na
niemiecki patrol w pobliżu francuskiego L'Epinette. Churchill dał
sygnał do ataku poprzez posłanie strzały w niemieckiego feldwebla,
stając się jedynym znanym brytyjskim żołnierzem, który powalił
przeciwnika z długiego łuku w trakcie wojny. Po ewakuacji Dunkierki
zaciągnął się do komandosów, gdyż kręciło go
niebezpieczeństwo.
I teraz... A zasadzie mało kto
uwierzy jaki to był twardziel, ale jednocześnie szczęściarz. Nie
ma sensu wymieniać wszystkich jego akcji, ale tak tylko dla
„posmakowania”, jaki z niego był kozak!
Był zastępcą dowódcy 3 Commando
podczas Operacji Archery, czyli ataku na niemiecki garnizon w Vågsøy
27 grudnia 1941 r. Gdy opadły rampy pierwszej z jednostek
pływających, Churchill wyskoczył naprzód i nim cisnął granat,
ruszając do ataku, zaczął grać na swoich dudach. Za postawę pod
Dunkierką i Vågsøy otrzymał Military Cross.
W 1942 r., wraz z pięcioma
komandosami, schwytał 300 ludzi we wrogiej placówce. Cała akcja
trwała trzy tygodnie, podczas których ukryci w gęstych zaroślach
komandosi, żywili się wyłącznie Marmite'em oraz salami.
W 1944 r. jego komandosi wspierali
Armię Wyzwolenia Jugosławii, Josipa Broz Tito z adriatyckiej wyspy
Vis. W maju Churchillowi rozkazano zdobycie wyspy Brač, znajdującej
się w rękach Niemców. Do wykonania zadania zorganizował
kombinowany oddział, składający się z 1500 partyzantów oraz
kontyngentu komandosów z 40 Commando i własnego 43 Commando.
Lądowanie odbyło się bez przeszkód, jednak gdy dotarli do orlich
gniazd na szczytach, partyzanci postanowili przełożyć atak na
następny dzień. Dudy Churchilla przyzwały do natarcia pozostałych
komandosów, jednak po ostrzelaniu przez RAF-owskiego Spitfire'a
dowódca wycofał oddział i odroczył akcję do rana. O świcie
nastąpił atak flankujący 40 oraz 43 Commando, ale partyzanci
pozostali w miejscu lądowania. Zaledwie sześciu ludzi z Churchillem
na czele dotarło do celu, ostrzał z moździerzy oszczędził tylko
grającego na dudach „Mad Jacka”. W końcu ogłuszył go granat i
Churchill został przewieziony do Berlina na przesłuchanie. Potem
trafił do obozu w Sachsenhausen.
We wrześniu 1944 r. wraz z oficerem
Royal Air Force, przeczołgał się pod drutami przez opuszczoną
rurę ściekową. Zamierzali iść aż do Bałtyku, ale zostali
schwytani w pobliżu Rostocku, parę kilometrów od morza. Pod koniec
kwietnia następnego roku 140 więźniów wraz z Churchillem zostało
przetransportowanych do Tyrolu w obstawie SS. Wobec zbliżających
się jednostek amerykańskich, strażnicy dali nogę i Churchill był
wolny.
Trwała nadal wojna na Pacyfiku i „Mad
Jack” został posłany do Birmy, gdzie bronili się Japończycy.
Nim dotarł do Indii zrzucone zostały bomby na Hiroszimę i
Nagasaki, kończąc wojnę. Churchill skomentował to dość
specyficznie: „Gdyby nie ci przeklęci Jankesi moglibyśmy
pociągnąć tę wojnę przez następne dziesięć lat”.
W późniejszych latach Churchill
służył jako instruktor w szkole wojny lądowo-powietrznej w
Australii, gdzie stał się żarliwym zwolennikiem surfingu. W Anglii
był pierwszym człowiekiem, który surfował po fali przyboju rzeki
Severn i zaprojektował własną deskę. Emerytura nie przyniosła
końca jego ekscentrycznym zachowaniom. Miał zwyczaj codziennie,
podczas powrotu do domu pociągiem, wyrzucać swoją walizkę przez
okno wagonu, czym niejednokrotnie napędził stracha podróżnym i
konduktorom. Później tłumaczył, iż wyrzucał ją do swojego
własnego ogrodu, by nie musieć jej nieść ze stacji.
Z armii ostatecznie odszedł w 1959
roku, z dwoma Orderami za Wybitną Służbę. Zmarł w swoim domu w
Surrey w 1996 r.
Ożeż ty... Ale życiorys!
" Ożeż ty... Ale życiorys! " - Ty masz ciekawszy, bo nie musisz niczego udowadniać. A może chciałbyś, żeby całe Twoje życie, polegało na walce i niebezpiecznych wyczynach. Zazdrościsz? - to zapisz się na ochotnika do Legii Cudzoziemskiej - ha ha! Ale śmieszne!
OdpowiedzUsuń