kontakt

wtorek, 1 października 2013

Śmierć? Do trzech razy sztuka!

            Mieszkająca w malej, syberyjskiej wiosce, 61-letnia Rosjanka Ludmiła Strzeblicka dwa razy przez lekarzy została uznana za zmarłą.
             Pierwszy raz w listopadzie 2011 r. , kiedy to źle się poczuła i przewieziono ją się do szpitala w Tomsku. Lekarze nie potrafili postawić diagnozy i pozostawiono ją na obserwacji.
Po kilku dniach do szpitala zadzwoniła jej córka Anastasia, którą poinformowano, że mama nie żyje. Zaczęła więc przygotowania do pogrzebu, obdzwoniła rodzinę i znajomych.
              Po trzech dniach pojechała do Tomska po ciało matki, ale...okazało się, że matka żyje, jest tylko mocno wyziębiona po trzech nicach spędzonych w kostnicy. Przebudziła się, gdy lekarze powoli przygotowywali się do autopsji.
Pogrzeb oczywiście odwołano, ale dolegliwości nie ustąpiły. Ludmiła Strzeblicka znów trafiła do szpitala w Tomsku. Historia się powtórzyła. Lekarze znów stwierdzili jej zgon. Teraz jednak przebudziła się po kilku godzinach i „medyczni fachowcy” nie zdążyli
obwieścić jej śmierci.
             W zasadzie dalej nie zdiagnozowano jej dolegliwości, a winnych dwóch orzeczeń śmierci jak nie ma , tak nie ma. Dyrektor Regionalnego Szpitala Klinicznego w Tomsku zapewnia, że wszelkie procedury zostały dotrzymane i do tej pory zawsze działały bezbłędnie.
            Anastasia i jej matka stały się „sławne”. W gazetach ukazało się kilka artykułów, a regionalna telewizja nakręciła program dokumentalny o „fachowości” lekarzy. Kobiety nie mają do nich żalu, cieszą się, że „wyrok śmierci” został odroczony.



1 komentarz:

  1. Przecież coś musiało w tej kobiecie - żyć! - jeżeli nie umarła? To jest horror, a gdyby tak ją pochowano żywą, to już " mogiła ".

    OdpowiedzUsuń