Ongiś kabaret Tey prezentował
scenkę, w której klient w sklepie, takiej „kolonialce”,
rozmawia ze sprzedawcą.
- Proszę papier do dupy.
- Mówi się papier toaletowy - pouczył
go „kulturalny” sprzedawca.
- Dobra, dobra! I jeszcze mydło!
- Toaletowe?
- Nie, nie! Do twarzy!
Inwencja twórców dosięgła również
tych, tak „niezbędnych” produktów. Kreatywność projektantów
budzi niekłamany podziw! I nie chodzi tutaj o jakieś kolorki,
kwiatki na łące czy koniczynki.
Coś dla miłośników horrorów! Można
sobie poczytać, a potem „spuścić w kanał”! Byle się nie
przestraszyć, bo zatwardzenie gotowe!
Czasem najlepsze pomysły przychodzą
niespodziewanie i to w najbardziej dziwnych miejscach. Dobrze więc w
„świątyni dumania” mieć pod ręką długopis i notować,
notować, notować! Po korekcie... do użycia!
„Dokształt” zawsze w cenie! Taka
mała propozycja dla ciekawskich - „Rzeczy, których nie
wiedzieliśmy...", czyli po prostu ciekawostki z różnych
dziedzin.
Czasem „operacja” trwa na tyle
długo, ze można się zająć rozrywkami umysłowymi. Może być
jakaś krzyżówka czy sudoku.
Miejsce zbrodni! Taaak... Czasem „gazy
bojowe” powalą każdego!
Mam cię dokładnie TU! Nie podskoczysz
mi!
Nie polecam! Strach się bać i
sprawdzać, czy to tylko malunek!
A co! Stać mnie!
Zanim pojawił się ten „epokowy”
wynalazek , do podcierania używano tkanin wełnianych, koronkowych
lub konopnych. Biedni uciekali się do pomocy trawy, siana, piasku,
mchu, liści, wody, śniegu, czy nawet żwiru, w zależności od
kraju i warunków atmosferycznych. W starożytnym Rzymie używano też
gąbek.
W w wielu państwach przez długi czas
jako papieru toaletowego używano gazet i stron z książek
telefonicznych. Jedna z amerykańskich gazet była nawet sprzedawana
z otworem w narożniku, dzięki któremu można ją było wieszać na
haku przytwierdzonym do ściany w ubikacji.
Pierwszy fabryczny papier toaletowy
został wprowadzony na rynek przez Josepha C. Gayetty'ego w Stanach
Zjednoczonych w 1857 r. Nazwisko Gayetty było drukowane na każdym
arkuszu.
W zasadzie komentarz jest zbyteczny!
Jak by nie patrzeć fajnie jest podetrzeć się kilkoma setkami
dolarów czy ileś tam euro! Tarka, w założeniu, już jest mniej
przyjemna...
A mi - właśnie tarka, najbardziej przypadła do gustu. Najmniej przypomina papier i jest bardzo - estetyczna.
OdpowiedzUsuńJak się używa cudzych zdjęć to się powinno podpisać kto jest autorem!
OdpowiedzUsuń