kontakt

piątek, 11 października 2013

Steap-tease w necie

             To, że w necie różne, różniste portale oferują kamerki online, czyli – koń by się uśmiał - na żywo, wiedzą wszyscy klikający. Kto chce oglądać nagą babę jak się drapie po brzuchu – jego sprawa i jego psychiatry. 
  Gorzej, jeśli dotyczy to nastolatków czy dzieci. Nieoceniony jest tutaj Skype i różne wideoczaty. „Rzeczpospolita” przetacza badania instytutu Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa i portalu nk.pl. przeprowadzone na grupie kilkudziesięciu tysięcy młodych ludzi. Połowa z nich surfuje w sieci.
Z tej grupy 5 proc. 16-latków (użytkowników nk.pl), czyli około 10 tysięcy, rozbierało się w trakcie takich sesji. 90 proc. dostało za to pieniądze. Mówiąc po imieniu – jest internetowa prostytucja.
Ponadto 6 proc. 15-latków i około 3 proc. 13-latków było namawianych do rozbierania się lub prezentowania online zachowań seksualnych. Około 10 proc. 13-latków przyznało się, że oglądało transmisję, w której niepełnoletnia osoba prezentowała treści seksualne. W grupie 16-latków świadkiem podobnych czynności był co ósmy ankietowany.
Problemem jest również cyberseks, czyli lub seks komputerowy. Może, ale nie musi, to się wiązać z masturbacją. Tutaj nawet kamerka nie jest potrzebna.
Uczestnicy udają, że mają stosunek seksualny, opisują swoje działania i odpowiadają partnerom w taki sposób, aby pobudzić ich seksualne odczucia i fantazje. Jakość stosunku cyberseksualnego zależy zwykle od zdolności partnerów do wywoływania żywych obrazów w umysłach partnerów; krytyczną rolę odgrywa tutaj wyobraźnia i umiejętność szybkiego pisania. Stad też pewnie młodzież to mniej kręci, bo z pisaniem u niej najczęściej krucho…
Kanały używane do tego rodzaju spotkań nie zawsze są w specjalny sposób wydzielone – często wykorzystywane są tutaj powszechnie dostępne kanały z pogawędkami, jakieś „pokoje czatowe” itp.


  Gorzej, kiedy do „dziwnych rozmów” wykorzystywane zwykłe komunikatory i fora dyskusyjne. Tutaj jednak zawsze pierwszym krokiem jest przejście do kontaktów „klawiatura w klawiaturę”. Żniwo zbierają tutaj różnej maści pedofile!
Pocieszające (trochę) jest to, że większość małolatów zdaje sobie sprawę z internetowych zagrożeń – ba! – nawet wiedzą jak ich unikać. A jednak czasem mały steap-tease za doładowanie kusi. Potem posada „galerianki” i jest kasa!
No cóż… Czym skorupka… Problemem jednak nie jest wolność w necie, ale odpowiednie z niej korzystanie!

1 komentarz:

  1. Cóż tutaj - komentować? - wiemy doskonale, ile złego na równi z dobrym, robi internet. Nie da się tego uniknąć. Rozsądek dorosłych ( rodziców ) i kontrolowanie dzieciaków.

    OdpowiedzUsuń