kontakt

czwartek, 28 listopada 2013

Dupa z zatwardzeniem

             Dupa jest do srania, aktor jest do grania! – mawiał ponoć Aleksander Bardini. Gdyby ta spojrzeć na „całokształt”, krakowski Teatr Stary przechodzi wyraźne zatwardzenie. Ongiś wiodąca scena w Polsce, jawi się jako miejsce personalno-formalnych przepychanek.
            Nie widziałem „Do Damaszku” w reżyserii dyrektora Jana Klaty, więc nic nie mam na ten temat do powiedzenia. Wiadomo jednak, że nie ma znaczenia, czy jest to Strindberg, Witkacy czy Szekspir, będzie to przede wszystkim Klata. Podpórka nazwiskiem dramaturga jest tylko pretekstem do prezentacji autorskich wizji.
Przerwanie spektaklu, nie było czymś spontanicznym, była to ewidentna ustawka, o czym zresztą skwapliwie później poinformowali organizatorzy protestu. 
             Aktorzy są jakby „narzędziem” w rękach reżysera, z założenia plastycznym i uległym. Jasne, że do pewnych granic. Czasem za nimi jest tylko ściana. I co wtedy? Albo grają wbrew sobie i wszystko spływa po nich jak po kaczce, albo odchodzą, jak Anna Polony. Nie mam pojęcia jak się czuł Krzysztof Globisz kopulujący ze scenografią, czy Dorota Segda wulgarnie, podobno, imitującą akt seksualny. Ich sprawa i ich artystycznego sumienia.
W zasadzie, jeśli już, pretensje o kierowanie Teatrem Starym w ten, a nie inny sposób można mieć do ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego. On mianował w styczniu nowego dyrektora Teatru Starego. Czego się spodziewał? Że Jan Klata nagle zmieni front i wbrew sobie, będzie sztuki wystawiał „po bożemu”?
„Wynoście się stąd!” – słowa skierowane do protestujących przez Jana Klatę mogą się również odnosić do wszystkich widzów, którym jego wizja nie pasuje. Pozostaje kwestia kto nie przystaje do Teatru Starego i jego tradycji – dyrektor i reżyser, czy widzowie.
Ktoś się musi wynieść.


1 komentarz:

  1. Wolność wyboru, jest tutaj - najistotniejszą sprawą. Jeżeli - protestujący, przyszli na spektakl, po to, żeby zrobić zadymę, to ich - wykluczam, spośród widzów, którzy przyszli obejrzeć przedstawienie. Nie ważne, czy ze zwykłej ciekawości, czy na Klaty wizję artystyczną. Jedni i drudzy, powinni liczyć się u Klaty z
    " niespodzianką " - chyba się nie zawiedli, i mieli wybór - wyjść podczas przedstawienia, albo obejrzeć je do końca. To samo dotyczy - aktorów. Były próby? - były! Wiedzieli - na co się piszą? - wiedzieli! Po co ten - medialny hałas i cyrk?! A no po to, żeby Klata nie był dyrektorem teatru. - Bo dlaczego nim został, to dla mnie jest niezrozumiałe?

    OdpowiedzUsuń