kontakt

sobota, 30 listopada 2013

Pierwszy wibrator i dmuchana lalka

             Każdy orze jak może... A jak urodzajnej „gleby” nie staje, jakoś trzeba sobie ulżyć. Co tu owijać w bawełnę, dotyczy to zarówno kobiet jaki i mężczyzn. Nic co ludzkie, nie jest mi obce, mówił Terencjusz.              
            Temat jakoś mi się skrystalizował po wczorajszej emisji filmu „Histeria”, który „lekko, łatwo i przyjemnie”, nieco beletryzując na potrzeby kina, zobrazował historię upowszechnienia wibratora.
            Początkowo pojawiły się w XIX wieku, w krajach anglosaskich, jako przyrządy medyczne. 
               Za wynalazcę tego urządzenia uznaje się George'a Taylora, którego napędzana parą lub pedałami maszyna, w ciągu 10 minut przenosiła kobiety „do nieba”. Potem konstrukcję uproszczono i urozmaicono.
Stosowano je do leczenia histerii u kobiet. Przypadłość ta, objawiała się … hmmm... w zasadzie wszystkim. Ból głowy, nerwowość, bezsenność, ociężałość, tracenie tchu, słabnięcie, utrata apetytu, apatia czy tak popularne „strzelanie focha”. No to „lekarz” brał się do roboty i „naukowo” doprowadzał „chorą” do orgazmu. Działało!
               Pod koniec XIX wieku, wraz z elektryfikacją domostw wcześniej dostępne tylko dla lekarzy wibratory zaczęły coraz częściej pojawiać się w katalogach dla gospodyń i trafiać do gospodarstw domowych – proces ten rozpoczął się na wiele lat przed pojawieniem się pierwszych elektrycznych żelazek czy odkurzaczy. Stosunkowo niedawno wibratory zaczęto postrzegać głównie jako akcesoria erotyczne.
             Popularność tej „terapii” spadła gwałtownie po roku 1910 r., gdy poddano ją publicznej debacie i kobiety zaczęły się wstydzić „swojej przypadłości”. „Leczyły się” w zaciszu domowym. 
               Napęd wibratorów jest czymś niezbędnym i tym się różni od zwykłego „samoobsługowego” dildo. Zasilane są zwykle bateriami lub bezpośrednio z sieci energetycznej, a wiele nowoczesnych modeli posiada specjalne magnetyczne ładowarki. Dostępny na rynku asortyment jest bardzo zróżnicowany. Oczywiście, można regulować częstotliwość i moc drgań.
              Jako materiały stosuje się m.in. gumę, akryl, silikon, lateks, twarde plastiki, metal, szkło (najczęściej pyrex), a mogą być pochwowe, łechtaczkowe, g-spot, analne i wiele kombinacji tych wariantów.
                Chłopy też jakoś sobie musiały radzić. Co mieli robić i z kim np. marynarze? Nie każdy majtek był „urody” Justina Biebera czy Dawida Wolańskiego. Substytut kobiety zaczęto stosować już w XVII wieku, głównie właśnie wśród francuskich marynarzy. Pierwszą taką „konstrukcją” była „Dame de Voyage”, wykonana ze starych ubrań, czyli po prostu, kilka poskręcanych szmat.
                Bardziej naturalnie wyglądające lalki pojawiły się dopiero po opatentowaniu gumy. W 1904 roku, alchemik Rene Schwaeble napisał o spotkaniu w Paryżu pewnego „Doktora P.”, który zajmował się produkcją dmuchanych lalek dla bardziej wymagających panów.
              Gdzieś cztery lata później, niemiecki dermatolog i seksuolog Iwan Bloch, wspomniał o produkcji masowej dmuchanych gumowych lalek, reklamowanych w paryskich katalogach. Co ciekawe, były w wersjach „damskiej” i „męskiej”. Te ostanie imitowały nawet wytrysk.

            Technologia poszła do przodu! Lalki produkowane są nie tylko z gumy, lateksu czy silikonu, stosuje się również elastyczny żel, który „pamięta” kształt i zachowuje twardość. Niektóre takie „kobiety” mają także system podgrzewania. A wykonanie ich jest takie, że często nawet z bliska wyglądają „jak żywe”. Mistrzami w tej branży są Japończycy.
               W czerwcu 2006 r., Henrik Christensen z fabryki w Network w Wielkiej Brytanii, zajmującej się produkcją różnistych „automatów”, stwierdził w wywiadzie dla Sunday Times, że „ludzie będą uprawiać seks z robotami, w ciągu pięciu lat".
              O tempora! O mores!

7 komentarzy:

  1. " Nie każdy majtek był „urody” Justina Biebera czy Dawida Wolańskiego - nie bądź złośliwy! " A pomyśleć, że wystarczy czuły, wrażliwy i wierny partner (ka ), żeby te wszystkie " GADŻETY " nie miały racji bytu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypomniał mi się dowcip, jak to baca naśmiewał się z juhasa, który noc spędził z owieczką.
      - A wy, baca, to tak nigdy z owieczką? - spytał.
      - No jakze by tak nigdy! Ale nie z takom brzyćkom!

      Usuń
  2. Jeżeli to odpowiedź, na mój komentarz, to jestem chyba - niekumata. Bo ni w ząb nie widzę związku?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli mam być szczera, trochę przerażają mnie takie oldschoolowe lalki z otwartymi ustami, kojarzą mi się raczej z horrorami, aniżeli z seksem. Ale oczywiście co kto lubi! Ja najbardziej lubię wszelkiej maści dildo i wibratory. Czasem filmuję swoje zabawy i dzielę się filmikami z wybranymi osobami. Na tej www poznałam partnerów do sextingu, zatem jeśli chcecie pooglądać moje zabawki, koniecznie zajrzyjcie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że wszystko zmieniło się na przestrzeni lat i że technologia poszła do przodu. Obecnie dostępne wibratory, zabawki erotyczne i dmuchane lalki wyglądają znacznie lepiej, bez dwóch zdań.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy artykuł! Tymczasem dzisiejsza branża erotyczna ma się bardzo dobrze. Wystarczy zajrzeć na https://kondomiki.pl/ aby się przekonać, że każdy oferowany gadżet erotyczny ma rzeczowy opis i zdjęcie oraz występuje w atrakcyjnej cenie. W przypadku problemu z wyborem towaru spełniającego w największym stopniu wymagania klienta pracownicy sklepu służą poradą. To się nazywa postęp!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniała sprawa, zobaczyć jak kiedyś się bawili ludzie.
    Już tyle czasu mija i technologia poszła do przodu.
    Pozdrawiam
    https://sextelefon.org

    OdpowiedzUsuń