kontakt

niedziela, 3 listopada 2013

Ile kosztuje? Co łaska, ty decydujesz!

              Na całym świecie coraz częściej spotkać można propozycje różnorakich usług, na zasadzie płatności „co łaska”. Są też takie restauracje. Popularnym trendem, szczególnie w Azji, jest usuwanie z menu cen i pozwolenie klientom, aby sami ocenili ile wart był ich posiłek.
              Jak to wygląda „w praniu” postanowili sprawdzić Rosjanie. Upieczono 99 nadziewanych muffinów, a sprzedaż odbywała się na ulicy. Napis na stoisku informował - „Zapłać tyle, ile uważasz za stosowne. Dziękujemy!” „Muffiny z jagodami”. 
              Eksperyment przerósł oczekiwania! Dwie i pół godziny wystarczyło, by sprzedać wszystkie babeczki. Początkowo ludzie omijali stoisko i dość podejrzliwie spoglądali na ofertę zapłaty co łaska. Po godzinie przekonali się, że to nie jest żadna podpucha. Byli też drobni naciągacze, ale z tym sprzedający liczyli się od początku. Oto rezultat akcji:
             Warto było zaryzykować? Warto!
             Podobne działania podjęto również w Polsce. Pierwszym takim miejscem w Polsce była warszawska Akademia Smaku, która w ubiegłym roku zrezygnowała eksperymentalnie z cen na miesiąc.
               Klienci po zjedzeniu posiłku otrzymywali blankiet, w który wpisywali kwoty, na jakie wyceniają poszczególne dania i później właśnie tyle za nie płacili. Klienci w przeważającej większości celowali w ceny podobne do tych z karty, więc eksperyment nie przyniósł strat, a nawet wypromował miejsce. Eksperymentu jednak nie przedłużono. Cosik jednak nie zagrało...
                W Katowicach uruchomiono podobnie działającą restaurację Strefa Centralna. Jej wystrój nawiązuje do lat PRL-u, siedzenia zrobione są z drewnianych palet, na ladzie stoją imbryki z logo „Społem”. W ofercie znajdują się zestawy śniadaniowe, kanapki, sałatki oraz lekkie lunche. Nie ma sztywnych cen, każdy płaci za jedzenie tyle, ile zechce. Cennik obowiązuje w przypadku napojów.
               Restauracja w zamierzeniu stawia na ofertę kulturalną i integrację. Jest w niej kącik dla dzieci, niewielka scena, gdzie odbywają się m.in. koncerty. Zapowiadane są wystawy fotograficzne, malarskie oraz happeningi.
              W pewnym sensie w ten trend wpisuje się nowojorska Soul Kitchen, którą prowadzi popularny muzyk Bon Jovi. Za posiłek składający się z przystawki, drugiego dania i deseru trzeba zapłacić 10 dolarów. Jeżeli klient nie ma kasy, może zapłacić na ile go stać, a resztę... odpracować. Możliwości są różne – zmywak, pomoc w kuchni, rozkładanie sztućców czy kelnerowanie.
             Niby same zalety, ale … diabeł tkwi w szczegółach. Co na to Urząd Skarbowy? Jak właściciel takiej restauracji się rozlicza? Bon Jovi w Polsce pewnie by nie miał żadnych szans, Sanepid zaraz by go udupił!




1 komentarz:

  1. Kogo by sanepid - udupił, to by udupił. Znam punkt gastronomiczny w Rawiczu - dokładniej określając, to jest Pizzernia na ul. Grunwaldzkiej, gdzie nie ma - toalety ( nie było, jak tam jadłam ), ani możliwości umycia rąk, przed posiłkiem. I, od lat, sanepid - nie reaguje, na tę nieprawidłowość. Czyli są wybrani, których podstawowe wymogi nie obowiązują! Może się to zmieniło - dawno tam nie jadłam, bo na dodatek pizza była niedopieczona!

    OdpowiedzUsuń