kontakt

wtorek, 26 listopada 2013

Reaktywacja „Kobry” - nudy na pudy!

              Szumnie zapowiadana reaktywacja kultowej „Kobry”, totalnie mnie rozczarowała.
              W TVP 1 zaprezentowano na żywo sztukę Rogera Mortimera Smitha, „Dawne grzechy”, w reżyserii Krzysztofa Langa. Już w czasie prób robiono klakę (fotki z przymiarek do spektaklu)
             Miało to być połączenie sensacji i elementów komediowych, a wyszło … jak wyszło. Ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra.
               Przez większą część przedstawienia aktorzy monologowali, opowiadając co i jak, bo na scenie nic się nie działo. Pokrętne tłumaczenia akcji, po prostu nudziły, a drewniana gra, usypiała. Najlepiej bawili się chyba sami wykonawcy, którym jednak nie za bardzo chciało się nauczyć tekstu. Szczególnie bezradny, momentami, był Jan Frycz. To była raczej parodia roli, niż rola. 
              Pozostali aktorzy ( Kamila Baar, Adam Woronowicz, Tomasz Karolak) jakby dostosowali się do tego poziomu. Energii nie było w nich za grosz, wygłaszane kwestie raziły sztucznością. Wszystko na jednym poziomie emocjonalnym, bez zmiany tempa, czy intonacji głosu. Ten poziom emocji oscylował w granicach zera, jak usypiająca mantra. Sama akcja, jeśli była, to szczątkowa. Jednym słowem – flaki z olejem!
            Po spektaklu były ochy i achy, na scenę zaproszono autora, którego ściągnięto na przedstawienie. Był kosz kwiatów, jakby to było jakieś epokowe wydarzenie teatralne.
           Nie było to pierwsze podejście do reaktywacji „Kobry”. W 2008 r. też Krzysztof Lang w „Fabryce Trzciny” wystawił „Kobietę w czerni”, na postawie powieści Susan Hill. Entuzjazmu nie było.
Wydaje się, że po raz drugi para poszła w gwizdek.

1 komentarz:

  1. Wyjątkowo - zgadzam się z Tobą, w całej rozciągłości, tego komentarza! - A nawet dodam, że była to najgorsza " KOBRA " w moim życiu!

    OdpowiedzUsuń