Powiedzenie
„pijany jak Polak”, ponoć ma korzenie we Francji. Wbrew pozorom,
nie jest tak zupełnie „do tyłu”. Oznacza bowiem kogoś, kto
mimo stanu „wyraźnie wskazującego”, zachowuje sprawność
fizyczną i „jeszcze” myśli. Innymi słowy człowieka z „mocną
głową", co to lubi i może wypić. Chodzi to jeszcze inaczej,
określa człowieka z nieprzeciętną odwagą i brawurą.
Znane
są, co najmniej, trzy wersje pochodzenia tego powiedzenia, ale wszystkie
wiążą się z postawą polskich żołnierzy w czasie wojen
napoleońskich.
Wąwóz
Somosierra
Rozkaz
szarżowania wąwozu na przełęczy Somosierra (1808 r.) wywołał
wśród generałów otaczających cesarza tak wielkie zdumienie, że
jeden z nich miał powiedzieć: „Trzeba być pijanym, by taki
rozkaz wydać i trzeba być pijanym, by go wykonać”.
To
raczej mało prawdopodobne. Inny przekaz mówi, ze słowa te
brzmiały: „Trzeba być pijanym, by wykonać taki rozkaz”. Po
zwycięskiej szarży Napoleon dowiedział się o tych słowach i
podobno powiedział: „Chciałbym, żeby wszyscy moi żołnierze
byli pijani jak ci Polacy”.
Porządek
musi być!
Po
jednej z bitew z hiszpańskimi powstańcami, żołnierzom wydano
dodatkowe racje gorzałki i innych trunków. W nocy niespodziewanie
na inspekcję oddziałów przyjechał Napoleon wraz ze swoim sztabem.
Ogłoszono alarm, co spowodowało niezły kocioł.
Jedynie
oddziały polskie stanęły natychmiast do przeglądu w należytym
porządku, pozdrawiając Napoleona okrzykami. Bonaparte, zwracając
się do sztabu, powiedział: „Życzyłbym sobie, aby każdy
żołnierz mojej armii był zawsze pijany jak Polak”.
Bitwa
pod Frydlandem
Po
bitwie (1807 r.), w której brali w udział m.in. Wielkopolanie
dowodzeni przez Jana Henryka Dąbrowskiego, zarządzono odpoczynek i…
rozpoczęło się ponoć trzydniowe pijaństwo. W gardło dawali
wszyscy, ale gdy niespodziewanie Rosjanie rozpoczęli kontratak,
okazało się, że jedynie Polacy stanęli do walki, reszta wojska
była zbyt nawalona.
Udało
im się powstrzymać nieprzyjaciela i osłonić resztę armii.
Napoleon miał w rozkazie dziennym następnego dnia napisać: „Jeżeli
już macie pić, to pijcie jak Polacy”.
Hmmm…
Nie od dzisiaj wiadomo, że człowiek nie wielbłąd, napić się
musi, szczególnie Polak. W sprawach „gardłowych” dużo do
powiedzenia miał by wywodzący się z zamku Świny (Pogórze
Bolkowskie, Dolny Śląsk) ród Świnków (von Schweinichen).
Władał
od 1270 r. zamczyskiem i jego rzeźbiony herb widnieje ponad wejściem
do zamku. Ród Świnków zasłynął z konsumpcji ogromnych ilości
alkoholu, głównie wina. Kilkupokoleniowa „wprawa” spowodowała
przekazywaną genetycznie, dużą odporność „na procenty”
Przykładem
specyficznego „talentu” rodu może być odnotowana wzmianka o
pijackim pojedynku (1750 r), podczas którego Georg von Schweinichen,
wypił ceber do pojenia koni napełniony winem.
Inni
„rodowi” nie pozostawali w tyle, odnotowując kolejne rekordy i
alkoholowe ekscesy. Czasem jednak przeceniali swoje siły i „legli
w boju”. Stąd też po okolicy krążyło powiedzenie: „Pijany
jak Świnka”, przerobione później, pewnie spontanicznie i
„okolicznościowo”, ze względu na zachowania i wygląd „amatora
kwaśnych jabłek”, na bardziej adekwatne i zrozumiałe: „Pijany
jak świnia”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz