kontakt

środa, 13 listopada 2013

Jak oni gotują, czyli żołądkowy onanizm

               W telewizorni, jak się dokładniej przypatrzeć, dominują programy kulinarne. Gotuje każdy, umie czy nie umie, aktor(a), celebryta(tka), sportowiec(enka), murarz i lekarz, prawnik i ślusarz. Swoje umiejętności demonstrują na ekranie TV, w różnych, różnistych programach, bo jakże by inaczej! Nie jest pewnie niespodzianką, że cieszą się one dużą popularnością. Ponoć 67% oglądaczy wybiera takie pozycje. 
                Największe powodzenie ma pani z żółtym mopem na głowie, a jej „rewolucyjne” uwagi są wygłaszane piękną polszczyzną. Kudły telepią się nad potrawami, a „autorytet kulinarny” jest w swoim żywiole!
               Amatorzy gotowania język mają „utemperowany”, ale pomysły czasem księżycowe. Patrząc na ich walkę w kuchni odnoszę wrażenie, że Polacy jedzą tylko rydze w śmietanie, kraby, łososia w sosie miętowym i polędwicę w żurawinie. Koszt takiego „skromnego” posiłku oscyluje w granicach utrzymania, przeciętnej czteroosobowej rodziny, przez tydzień.
 
             Wiadomo, jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. A ma się, jeśli już bar za rogiem. Dobrze, że w ogóle jest...










                Czasem na zapleczu jest całkiem wesoło, szczególnie jak któraś z kucharek ma imienny. A klienta, co to by chciał nieprzypaloną grochową, chochlą w łeb! Niech ogląda TV i się uczy! Sam se może gotować, jak mu nie pasuje!
               Nie zdziwi mnie wcale jak ktoś z układaczy ramówek pójdzie po bandzie i wymyśli np. program - Gotują, tańczą na łyżwach, śpiewają, szpagat robią, salto i strip-tease!
               A dla przeciętnego zjadacza chleba pozostanie i tak bar, w którym „pierogi ruskie wyszły”.


1 komentarz:

  1. Muszę przyznać, że należę do tych 67% i wiele mnie te programy, uczą - np. tego, że nie warto chodzić do restauracji i lepiej ugotować w domu. Przyznaję również, że Gesslerka jest dla mnie autorytetem - kulinarnym, ale niekoniecznie - kulturalnym. Chociaż, jak widzę ten syf i góry chemii, w miejscach, gdzie się karmi zgłodniałych, to też mnie obrzydzenie bierze i wpadłabym w furię ( czyt. brak kultury ) równie gwałtownie, jak robi to Gessler! A tak na marginesie - kupiłeś na obiad - kaszankę, o którą Cię prosiłam?

    OdpowiedzUsuń