Prawdziwy macho, napompowany
testosteronem, ciągle szuka nowych, mocniejszych wrażeń. Czasem ekstremalnych.
Niezwykle
popularnym produktem kulinarnym w Kraju Kwitnącej Wiśni jest ryba fugu. Uchodzi
za wielki przysmak, że w jej wątrobie, jądrach i jajnikach znajduje się
tetrodoksyna, trucizna wielokrotnie silniejsza od cyjanku. Dawka śmiertelna to
zaledwie 480 mikrogramów, co oznacza, że jedna ryba możne wyprawić na drugi
świat, 30 dorosłych osób. A śmierć wcale nie jest lekka!
Tetrodoksyna
paraliżuje mięśnie, ale nie powoduje utraty świadomości. W ciągu
kilku-kilkunastu godzin większość zatrutych umiera wskutek uduszenia – odtrutka
nie została dotąd wynaleziona. Rocznie około 100-150 Japończyków żegna się z
życiem w ten sposób. Ponoć właśnie trucizna nadaje rybie niesamowity smak i są
ponoć niezłym afrodyzjakiem.
Fugu nie
poleca się osobom obawiającym się pogrzebania żywcem. Podobno zdarzało się, że
ofiara zatrucia wpadała w śpiączkę, letarg, stan bardo pomiędzy życiem a
śmiercią. Wracali potem do tego świata, ale strachu było co niemiara. Jak ktoś
ma słabe serce, ze strachu może wylądować kołami do góry.
Od 1958 r. jedynie licencjonowani
kucharze mogą przygotowywać i sprzedawać fugu. Osoba pragnąca uzyskać licencję musi
terminować przez dwa lub trzy lata, zanim będzie mogła zdawać urzędowy egzamin.
Test składa się z trzech części: identyfikacji ryby, pracy pisemnej oraz
przygotowania i zjedzenia fugu. Egzamin pozytywnie przechodzi zaledwie 30%
zdających. Nie znaczy to oczywiście, że pozostałe 70% ginie z powodu zatrucia.
Zwykle popełniają oni drobne błędy w długiej i skomplikowanej procedurze
przygotowania potrawy. Egzamin jest oceniany bardzo surowo, więc spożywanie
plasterków ryby oferowanych w restauracjach i sklepach uważane jest za
bezpieczne.
Ceny fugu rosną jesienią, zaś
najwyższe są zimą, wtedy wprost powalają z nóg. Jest to najlepszy czas, by jeść
te ryby, ponieważ o tej porze roku tyją dla ochrony przed zimnem. Fugu są
dostarczane do restauracji żywe, przechowuje się je w dużych kontenerach,
zwykle wyeksponowanych w widocznym miejscu. Rozdymki tygrysie (najbardziej
ceniona przez smakoszy) są agresywne i mają ostre zęby, dlatego często zaszywa
się im pyszczki, aby nie poraniły się nawzajem.
Wysoki popyt na fugu doprowadził
do przełowienia. Obecnie obowiązują surowe przepisy mające chronić populacje
rozdymki przed zdziesiątkowaniem. Większość ryb jest łowiona na wiosnę, podczas
składania ikry, a następnie hodowana w pływających klatkach na Pacyfiku.
Większość sprzedawanych obecnie
rozdymek zawiera tylko niewielkie ilości toksyny. Wprowadzanie do obrotu lub
podawanie najbardziej toksycznej części ryby – wątroby – jest w Japonii
nielegalne, lecz jak to zwykle bywa, zakazany owoc smakuje najbardziej. Zgodnie
z danymi Instytutu Badania Fugu 50% ofiar otruło się zjadłszy wątrobę, 43%
spożyło jajniki, zaś 7% skórę.
Jedną z najbardziej znanych ofiar
był słynny aktor Kabuki, „żywy skarb narodowy”, Mitsugoro Bando VII, który
zmarł po czterokrotnym spożyciu wątroby fugu w 1975 roku.
Jak mówią starzy ormowcy - kto
nie ryzykuje, w Rawiczu nie siedzi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz