kontakt

sobota, 2 lutego 2013

Fugu – ryba dla prawdziwych twardzieli



Prawdziwy macho, napompowany testosteronem, ciągle szuka nowych, mocniejszych wrażeń. Czasem ekstremalnych.
            Niezwykle popularnym produktem kulinarnym w Kraju Kwitnącej Wiśni jest ryba fugu. Uchodzi za wielki przysmak, że w jej wątrobie, jądrach i jajnikach znajduje się tetrodoksyna, trucizna wielokrotnie silniejsza od cyjanku. Dawka śmiertelna to zaledwie 480 mikrogramów, co oznacza, że jedna ryba możne wyprawić na drugi świat, 30 dorosłych osób. A śmierć wcale nie jest lekka!
            Tetrodoksyna paraliżuje mięśnie, ale nie powoduje utraty świadomości. W ciągu kilku-kilkunastu godzin większość zatrutych umiera wskutek uduszenia – odtrutka nie została dotąd wynaleziona. Rocznie około 100-150 Japończyków żegna się z życiem w ten sposób. Ponoć właśnie trucizna nadaje rybie niesamowity smak i są ponoć niezłym afrodyzjakiem.
            Fugu nie poleca się osobom obawiającym się pogrzebania żywcem. Podobno zdarzało się, że ofiara zatrucia wpadała w śpiączkę, letarg, stan bardo pomiędzy życiem a śmiercią. Wracali potem do tego świata, ale strachu było co niemiara. Jak ktoś ma słabe serce, ze strachu może wylądować kołami do góry.
Od 1958 r. jedynie licencjonowani kucharze mogą przygotowywać i sprzedawać fugu. Osoba pragnąca uzyskać licencję musi terminować przez dwa lub trzy lata, zanim będzie mogła zdawać urzędowy egzamin. Test składa się z trzech części: identyfikacji ryby, pracy pisemnej oraz przygotowania i zjedzenia fugu. Egzamin pozytywnie przechodzi zaledwie 30% zdających. Nie znaczy to oczywiście, że pozostałe 70% ginie z powodu zatrucia. Zwykle popełniają oni drobne błędy w długiej i skomplikowanej procedurze przygotowania potrawy. Egzamin jest oceniany bardzo surowo, więc spożywanie plasterków ryby oferowanych w restauracjach i sklepach uważane jest za bezpieczne.   

Ceny fugu rosną jesienią, zaś najwyższe są zimą, wtedy wprost powalają z nóg. Jest to najlepszy czas, by jeść te ryby, ponieważ o tej porze roku tyją dla ochrony przed zimnem. Fugu są dostarczane do restauracji żywe, przechowuje się je w dużych kontenerach, zwykle wyeksponowanych w widocznym miejscu. Rozdymki tygrysie (najbardziej ceniona przez smakoszy) są agresywne i mają ostre zęby, dlatego często zaszywa się im pyszczki, aby nie poraniły się nawzajem.
Wysoki popyt na fugu doprowadził do przełowienia. Obecnie obowiązują surowe przepisy mające chronić populacje rozdymki przed zdziesiątkowaniem. Większość ryb jest łowiona na wiosnę, podczas składania ikry, a następnie hodowana w pływających klatkach na Pacyfiku.
Większość sprzedawanych obecnie rozdymek zawiera tylko niewielkie ilości toksyny. Wprowadzanie do obrotu lub podawanie najbardziej toksycznej części ryby – wątroby – jest w Japonii nielegalne, lecz jak to zwykle bywa, zakazany owoc smakuje najbardziej. Zgodnie z danymi Instytutu Badania Fugu 50% ofiar otruło się zjadłszy wątrobę, 43% spożyło jajniki, zaś 7% skórę.
Jedną z najbardziej znanych ofiar był słynny aktor Kabuki, „żywy skarb narodowy”, Mitsugoro Bando VII, który zmarł po czterokrotnym spożyciu wątroby fugu w 1975 roku.
Jak mówią starzy ormowcy - kto nie ryzykuje, w Rawiczu nie siedzi!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz